Wraca pomysł budowy przeprawy miedzy Kazimierzem Dolnym i Janowcem. Oba brzegi rzeki miałaby połączyć kładka pieszo-rowerowa. Władze województwa ogłosiły już pierwszy przetarg, ale o kosztach całej inwestycji mówić nie chcą. – Trudno wróżyć z fusów – przyznaje jeden z wicemarszałków.
Przetarg na opracowanie koncepcji programowo-przestrzennej budowy kładki pieszo-rowerowej między Kazimierzem i Janowcem ogłosił właśnie Zarząd Dróg Wojewódzkich – instytucja podległa marszałkowi województwa.
– Wybrana firma będzie miała za zadanie m.in. przedstawić swoją koncepcję przebiegu kładki oraz zdobyć decyzję środowiskową dla tego przedsięwzięcia – zaznacza Kamil Jakubowski, rzecznik prasowy ZDW w Lublinie. Dopytywany o finansowanie tego nietaniego przedsięwzięcia stwierdza: – Na ten moment jest jeszcze za wcześnie, by mówić o jakichkolwiek konkretach.
Zainteresowane tym zleceniem firmy swoje oferty mogą składać do 27 września.
ZDW szacuje, że przygotowanie koncepcji nie będzie droższe niż 2 mln 32 tys. zł. Ale to dopiero początek wydatków. Kolejne kilka milionów pochłonie zapewne projekt, nie mówiąc już o samej budowie. Ile może kosztować cała inwestycja?
– Trudno wróżyć z fusów – przyznaje wicemarszałek Michał Mulawa (PiS).
Dla przykładu – budowa podobnej przeprawy przez Wisłę w Warszawie ma pochłonąć 120 mln zł. Ale przetarg w stolicy rozstrzygnięto w ubiegłym roku, przy mniejszej inflacji i w innych realiach rynkowych.
Władze regionu bardziej niż o pieniądzach wolą mówić o potencjalnych korzyściach.
– Kładka pobudzi ruch między Kazimierzem i Janowcem. Będzie też nową atrakcją turystyczną – przekonuje wicemarszałek Mulawa. Jego zdaniem przedsięwzięcie mogłoby być sfinansowane z funduszy unijnych. – Ale możemy też sięgnąć po środki rządowe. Jest to element szerszej koncepcji związanej z nadwiślańską trasą rowerową prowadzącą przez cztery województwa. Na naszym terenie szlak miałby 126 km i prowadził od Annopola do Dęblina, częściowo po wale wiślanym.
Pomysłowi mocno też kibicują lokalni samorządowcy.
– Kładka spięłaby obydwa brzegi Wisły. O tym, jak potrzebne są takie inwestycje świadczy choćby popularność promów – mówi Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego.
Kciuki, by kładka kiedyś powstała, trzyma też Jan Gędek, wójt gminy Janowiec. – Dla Janowca to byłaby wielka rzecz. Dzięki kładce wielu turystów odwiedziłoby naszą gminę, na czym skorzystałyby lokalne firmy, hotele i restauracje.
Zwolennikiem budowy jest także wicestarosta puławski Leszek Gorgol, którego zdaniem „nikt nie będzie żałować poniesionych wydatków”. – Jestem przekonany, że do konkursu na projekt kładki, z racji rozpoznawalności tego miejsca, przystąpią najlepsze pracownie w kraju – mówi.
Podobnie na projekt zapatrują się przedsiębiorcy, zwłaszcza ci z Janowca.
– Nasza strona Wisły potrzebuje napływu turystów. Dzisiaj wielu z nich odwiedza Kazimierz, nie zdając sobie sprawy z tego, co jest po drugiej stronie rzeki. Spięcie dwóch brzegów Wisły kładką rozwinęłoby turystykę rowerową. Poza tym, w odróżnieniu od promów kładka działałaby przez cały rok, bez względu na stan wody w Wiśle – mówi Michał Matuszewski, zarządzający Dworem Meluzyna w Janowcu.
Wstępnie budowę kładki rozważano w pobliżu obecnej przeprawy promowej w Kazimierzu Dolnym. Ostateczna lokalizacja zostanie wybrana po opracowaniu koncepcji programowo-przestrzennej. Jej wykonawca ma przedstawić trzy warianty, a władze województwa wybiorą najkorzystniejszy.
Ile kosztuje most?
Oddana do użytku w lipcu 2008 roku przeprawa przez Wisłę w Puławach to największy most łukowy w Polsce, a trzeci w Europie. Kosztował 170 mln zł, w ok. 74 proc. sfinansowała go Unia Europejska. Budowano go ponad dwa lata, ma ponad 1038 m długości, a rozpiętość jego głównego przęsła łukowego wynosi 212 m. Nowszy most w Kamieniu kosztował 215 mln zł (85 proc. z UE).
Wyborcze obietnice
Pomysł połączenia obu brzegów Wisły nie jest nowy. Wiosną 2018 premier Mateusz Morawiecki zapowiedział budowę 22 mostów – m.in. pomiędzy Kazimierzem Dolnym a Janowcem. Lokalni samorządowcy byli wówczas sceptyczni, bo rządowy program „Mosty dla regionów” zakładał, że pokryją one 20 proc. kosztów.
Sceptyczny był też samorząd województwa. – Najpierw trzeba przeanalizować, czy taki most jest potrzebny, kto ma płacić za jego budowę, kto będzie go utrzymywać, w ciągu jakiej drogi ma powstać – mówiła wówczas Beata Górka, rzeczniczka marszałka.