
na archeologa, nie chce niczego, co tamten wygrzebał z ziemi
Odrzucił dary. Niedowiary!

nie chciał. Trofea trafiły więc do Muzeum Poleskiego Parku Narodowego w Załuczu Starym.
– Wśród znalezionych przeze mnie zabytków były ułamki ceramiki z okresu od VII do XI wieku, zdobiony kiścień z rogu i szklane paciorki – mówi Mazurek. – Mam podstawy przypuszczać, że część z tych obiektów pochodzi ze Wschodu, a zatem stanowi przykład wymiany handlowej.
Andrzej Bronicki, archeolog z Muzeum Chełmskiego, twierdzi,
że dyrektor Tokarski nie konsultował z nim decyzji o odrzuceniu oferty Mazurka. Nie miał też okazji, by zapoznać się z ofiarowywanymi zabytkami. Podejrzewa jednak,
że przynajmniej niektóre z nich stanowiłyby ważne uzupełnienie chełmskich zbiorów.
– Nie mamy obowiązku przyjmowania eksponatów spoza Chełma – mówi Tokarski. – Ponadto zamiast przyjmować nowe zabytki, najwyższy czas uporządkować te już posiadane. Nasi archeolodzy muszą nadrobić kilkuletnie opóźnienie.
W środowisku chełmskich muzealników nie jest tajemnicą, że Tokarski z Mazurkiem nie darzą się sympatią. W końcu jeden drugiemu zajął dyrektorski fotel. Czy to jednak powód, by rezygnować z gromadzenia zabytków, które miały szansę być ozdobą chełmskiej kolekcji?