Trzy i pół roku ma spędzić w więzieniu Dariusz K., bezrobotny z Chełma, który odpowiadał przed sądem za wyłudzenie blisko 100 tys. euro. W tym tygodniu zapadł wyrok w tej sprawie
50-latek był już wcześniej karany za oszustwo i kradzież z włamaniem. W 2014 r. kierował firmą zajmującą się handlem. Działalność była zarejestrowana na jego syna, ale młody człowiek całe dnie poświęcał studiowaniu. Interesem zarządzał więc ojciec.
Jesienią 2014 r. to on podpisał z Igorem K. umowę, w której zobowiązał się dostarczyć za wschodnią granicę opony warte prawie 370 tys. euro. Towar miał być sprowadzony z Holandii, a firma syna miała tylko pośredniczyć w transakcji. Na poczet pierwszego transportu 1400 opon Dariusz K. zainkasował 93 tys. euro zaliczki. Towaru jednak nie dostarczył, nie oddał pieniędzy i przestał odbierać telefony od kontrahenta z Ukrainy. Wtedy ten zawiadomił prokuraturę.
Dariusz K. tłumaczył śledczym, że jest niewinny. Całą zaliczkę miał przekazać innemu pośrednikowi z Narola (woj. podkarpackie), a ten gotówki nigdy mu nie zwrócił. Bazując na tych zeznaniach prokuratorskie zarzuty usłyszał przedsiębiorca z Narola. Szybko je jednak wycofano, bo mężczyzna przedstawił śledczym podpisany przez Dariusz K. dokument, w którym ten kwituje odbiór gotówki.
Wtedy 50-latek z Chełma przyznał się do winy. Stwierdził, że rzeczywiście podpisał umowę na dostawę opon, chociaż nigdy nie miał zamiaru się z niej wywiązać. Liczył na łatwy i szybki zarobek. Na ofiarę wybrał Ukraińca, bo „wydawało mu się, że taką osobę będzie łatwiej oszukać”. Nie przewidział, że Igor K. zdecyduje się na zawiadomienie polskich śledczych. Pytany o to, na co wydał pieniądze, nie potrafił powiedzieć. „Rozeszły się” – skitował.
Mężczyźnie groziło do 10 lat więzienia. Sąd skazał go jednak (wyrok nie jest prawomocny) na trzy lata i sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu. Musi też zapłacić 8 tys. zł grzywny oraz oddać wszystkie przywłaszczone pieniądze.