po latach funkcjono
Szkoły chcą bronić przed likwidacją i rodzice uczniów, i ci, których dzieci tam nie uczęszczają. Bo w Woli Wereszczyńskiej uważają, że ta placówka to ich dziedzictwo i duma.
– Jak dotąd w urzędzie, ani radzie nie powstał żaden dokument w tej sprawie, a tym bardziej projekt uchwały – zapewnia wójt Roman Wawrzycki. – Jeśli zatem ktoś teraz podnosi ten problem, to sami mieszkańcy.
Z drugiej strony Wawrzycki przyznaje, że tegoroczny budżet bardzo trudno będzie dopiąć. Zgodnie z nowym prawem, gmina nie może już zaciągać kredytów na bieżącą działalność, a więc i utrzymanie szkół. Te wydatki muszą być zbilansowane z dochodami.
Tymczasem, jak poinformowano nas w gminie, utrzymanie szkół kosztuje tyle, że już bardzo niewiele pozostaje na przykład na remonty dróg, konserwację i rozbudowę oświetlenia czy promocję gminy.
– Nie mogę ręczyć, że w tej sytuacji radni nie zechcą szukać oszczędności w oświacie – dodaje Wawrzycki. – A w przypadku niektórych szkół mamy taką sytuację, że otrzymujemy subwencję praktycznie na jedną klasę, a utrzymujemy ich... dziewięć.
W Woli Wereszczyńskiej do szkoły uczęszcza 52 uczniów, z którymi pracuje 12 nauczycieli. Z prostego rachunku wynika, że w przybliżeniu na jednego przypada czwórka dzieci.
– To nie jest zwykła szkoła – zapewnia Arkadiusz Kłębukowski. – Była u nas od 1918 r. Uczyłem się w niej ja, ale i mój ojciec, dziadek i pradziadek. Tę ciągłość należy pielęgnować, a nie niszczyć. Tym bardziej że ta placówka może pochwalić się między innymi znanym w powiecie zespołem teatralnym oraz laureatami konkursów przedmiotowych.
Kłębukowski zwraca także uwagę, że w warunkach wiejskich szkoła to także miejsce świątecznych spotkań czy zebrań. Jego zdaniem, nie może być tak, aby Urszulin zagarnął wszystko, niczego nie pozostawiając na obrzeżach.