Nie żyje 23-letni mężczyzna, który bawił się na wieczorze kawalerskim ze znajomymi nad jeziorem Białym. Jego ciało nurkowie wyłowili we wtorek przed południem.
W poniedziałek około godziny 13 mężczyźni zauważyli, że nad brzegiem jeziora leżą klapki i ubranie 23-latka. Nie zauważyli go ani w wodzie, ani na brzegu. Mężczyzna był ubrany w charakterystyczny słomiany kapelusz i jego znajomi zaczęli szukać go na własną rękę. Chodzili i pytali wypoczywające nad jeziorem osoby. Po chwili poinformowali ratownika i policję. Rozpoczęła się akcja ratunkowa. Na miejsce pojechała również ekipa nurków z Lublina. Nie udało się jednak tego samego dnia odnaleźć mężczyzny. Jego ciało wyłowiono we wtorek około godziny 10.
Prokuratura we Włodawie zarządziła sekcję zwłok. Zostanie przeprowadzona w piątek rano. Wtedy też poznamy dokładne przyczyny śmierci 23-latka. – Sekcja pozwoli wyjaśnić przyczynę śmierci. Śledczy sprawdzą czy w organizmie mężczyzny był alkohol lub środki psychoaktywne – mówi Jolanta Sołoducha z prokuratury rejonowej we Włodawie.
To pierwsza ofiara wody w tym roku nad jeziorem Białym. Statystyki w województwie są alarmujące. W ubiegły weekend utonęły dwie osoby. W Kluczkowicach (gm. Opole Lubelskie) 15-letni chłopiec skoczył z roweru wodnego do stawu. Nigdy już nie wypłynął na powierzchnię.
Z kolegi 25-latek utopił się na żwirowni w Międzyrzecu Podlaskim. Prawdopodobnie wcześniej pił alkohol. W sumie w naszym województwie w tym roku utopiło się już 39 osób. W poprzednim roku ta liczba wynosiła 44.
Policjanci przypominają, że lipiec jest najgorszym miesiącem pod tym względem w całym kraju. - Większość utonięć jest wynikiem lekkomyślności ludzi, lekceważenia obowiązujących przepisów, a przede wszystkim kąpieli w miejscach niestrzeżonych - ostrzegają policjanci z biura prewencji komendy głównej policji.