Electric Nights 2010 – Alternative Stage, Chatka Żaka, Lublin, 8–9.10.10
Podobnie jak poprzedniego dnia pierwsze zespoły występowały przy niemal pustej sali, a ostatnie, ustawione w roli gwiazd, koncertowały przed widownią, mogącą pomieścić około 450 odbiorców, która była zajęta mniej więcej w 1/4.
A zatem kariery Lachowicza oraz grup Renton i The Car Is On Fire, tak ładnie wyglądające w rozmaitych mediach, w realu przekładają się na trochę ponad stu słuchaczy skłonnych zapłacić za niedrogi bilet w 350-tysięcznym mieście, którego czasowymi mieszkańcami jest jeszcze potężna grupa studentów.
Okazuje się, że interesujące piosenki w radiu czy w jakichś serwisach internetowych i fajne wideoklipy w telewizji czy na YouTube oraz niezła promocja festiwalu to za mało, by zachęcić licznych odbiorców do spotkania z pewnymi artystami na żywo.
Specyfika miejsca i konieczność zapłacenia za bilet po wakacyjnej fali darmochy są raczej marginalnymi czynnikami niskiej frekwencji. Co do drugiego – w tym samym czasie mnóstwo potencjalnych uczestników festiwalu wydaje pieniądze na inne, niepierwszoplanowe rzeczy. Główny problem jest w samej twórczości artystów.
Ich piosenki obarczone są istotną wadą. Słuchane w wersjach studyjnych, robią wrażenie artystycznego produktu, obliczonego na popularność na Zachodzie. Dobrze, że ambitne kompozytorsko, intrygujące brzmieniowo i dopieszczone producencko. Źle, że śpiewane głównie po angielsku.
Takie rzeczy mogą sprawić przyjemność odbierane za pośrednictwem mediów, ale u mało kogo wywołują potrzebę bliższego, bezpośredniego odbioru koncertowego. To normalne i zdrowe, że trudno znaleźć wielu mieszkańców Lubelszczyzny, nawet znających obce języki, którzy chcieliby spotkać się u siebie z artystami z Mazowsza przekazującymi swoje historie po angielsku. Szczególnie z takimi twórcami, którzy nie określają się jako kabaret i przekonują, że traktują poważnie wyśpiewywane przez siebie treści.
Wyjątkowo ciepłe przyjęcie utworu "Stan pogody” w wykonaniu formacji Renton było spowodowane w dużej mierze tym, że w tej powodzi językowej sztuczności zabrzmiał wreszcie dobrze napisany i nieźle zaśpiewany polski tekst.