W piątek, 16.11 Galeria Biała zaprasza na dwa wernisaże: Konrad Maciejewicz - Afrodit i Bartosz Kokosiński - Niekontrolowane treści.
Konrad Maciejewicz - Afrodit
Zanim pomyślimy czym są prace Konrada Maciejewicza, warto zastanowić się czym one nie są. Wbrew sygnałom, które oszukują oko rzucające pierwsze spojrzenie, nie są to obrazy. Jednak nie ma się co dziwić, zanim podejdziemy bliżej i dopóki spojrzenie nasze odpowiednio się nie wyostrzy, bierzemy te obramowane dzieła za starannie namalowane sceny. Aura malarstwa, której czarowi nieświadomie ulegamy ma jednak podwójne uzasadnienie. Przede wszystkim, malarsko prezentuje się sam materiał. Atomy z których składają się te wizualne struktury, pochodzą wprost z kobiecych czasopism z lat 60, 70 i 80. Artysta hurtowo skupuje te stare magazyny, po czym wycina z nich elementy różnej wielkości przemieniając je w abstrakcyjno-figuratywne obrazy.
Jednakże to nie specyfika druku tamtych lat spowodowała - jak sądzę - to, że artysta sięgnął właśnie po ten materiał. Ciężki do samodzielnego uchwycenia kolorystyczny walor tych, często wyblakłych, reprodukcji ustępuje przedziwnym historiom, które po latach zaskakują swoją niejednoznaczną wymową. Siła czającej się tam niezwykłości spycha na dalszy plan domniemania co do estetycznych preferencji autora, ulokowanych w sentymentalnym przywoływaniu odległego o kilka dekad czasu. Finalna potworność tych przetworzonych czasopism, szczęśliwie uwalnia nas od snucia podejrzeń, iż chodzi tu jedynie o powierzchowną strategię. Klimat retro, o który, chcąc nie chcąc, ociera się Maciejewicz, zdaje się nie mieć tutaj większego znaczenia. (...)
Piotr Pękala
Bartosz Kokosiński - Niekontrolowane treści
Wystawa Niekontrolowane treści jest próbą zwrócenia uwagi na nieco inną stronę malarstwa Bartosza Kokosińskiego, chęcią pokazania jak silne związki łączą go z rzeczywistością poza-artystyczną. Ekspozycja stara się ukazać sprzeczności, ścieżki naprężeń i przeciwstawnych kierunków, według których rozwija się działalność artysty. Dialektyczny związek tej sztuki z rzeczywistością wynika z nie dających się łatwo pogodzić pragnień: fizycznego anektowania wszystkich przedmiotów, artystycznej z nimi pracy w skali 1:1 oraz chęci ich wymazania, wyrzucenia i ostatecznie zastąpienia w destylacie jakim są zwęglone, monochromatyczne abstrakcje.
To nie tylko malarstwo o malarstwie jako medium, lecz przede wszystkim zmaganie się artysty z procesem uśmiercania i przywracania do istnienia. Podróż przez zakamarki jego wyobraźni od czerni do koloru pomimo zmienności odbywająca się ciągle w podobnej emocjonalnej tonacji.
Jak pokazuje historia, sztuka wchłania wszystko. Być może historia sztuki również. Twórczość Bartosza Kokosińskiego zdaje się wyrastać z tej zasady, z pewnego chaosu rzeczywistości, który inkorporowany do pracy nie może ułożyć się w spokojną i gładką formę. Niemniej musi poddać się jej rygorom, przez co rezultatem tych sił stają się obrazy znajdujące się na granicy, przechodzące w rzeźbę bądź instalację. Są to twory graniczne również ze względu na pewien potencjał transmutacji, przemiany materii rzeczy codziennych w sztukę. Proces ten nie kończy się jednak przedłużeniem ich życia. To raczej opowieść o zamieraniu. Powstałe prace kształtują się z "resztki po symbolicznym" a stojące za nimi historie są często opowieścią o rozpadzie. (...)
kurator: Szymon Maliborski