Sztuczna kość, którą kilka lat temu opatentowały prof. Grażyna Ginalska i dr hab. n.farm. Anna Belcarz z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, ma szansę na zdobycie zagranicznych rynków. Spółka Medical Inventi, w której udział mają m.in. autorki wynalazku, chce jeszcze w tym roku uzyskać znak CE, który umożliwi sprzedaż kompozytu na całym świecie, m.in. w Azji czy USA.
– Uczestniczymy w targach medycznych na całym świecie. Ostatnio byłyśmy m.in. na Florydzie, Dubaju, a w marcu lecimy do Singapuru. Zainteresowanie naszym wynalazkiem jest bardzo duże – mówi dr hab. n.farm. Anna Belcarz. – To bardzo dobry sposób na budowanie siatki kontaktów. Współpracujemy także z Politechniką Lubelską pod kątem uruchomienia linii technologicznej, która umożliwi produkcję kompozytu na większą skalę.
– Kiedy będziemy mieć już możliwość sprzedaży, zaplecze logistyczne i baza potencjalnych klientów będą już gotowe. Zależy nam, żeby z kompozytu mogło skorzystać jak najwięcej pacjentów – dodaje prof. Grażyna Ginalska.
O zaletach sztucznej kości przekonało się już pięciu pacjentów dr. hab. n.med. Adama Nogalskiego, szefa Kliniki Chirurgii Urazowej i Medycyny Ratunkowej SPSK1 w Lublinie. To osoby, które były leczone bez powodzenia w innych ośrodkach, również takie, którym groził wózek inwalidzki. Dzięki kompozytowi pacjenci wrócili do sprawności. U żadnego nie było skutków ubocznych.
– Szósty pacjent jest dopiero miesiąc po operacji, więc czekamy jeszcze na ostateczne efekty. W kolejce do zabiegów, podczas których zostanie użyty nasz kompozyt, są kolejne dwie osoby – mówi prof. Ginalska i dodaje, że spółka Medical Inventi ma unijne pieniądze na badania kliniczne z zastosowaniem sztucznej kości. Do ich prowadzenia i nadzorowania został wybrany Uniwersytet Medyczny w Łodzi. Będzie z nich mogło skorzystać kilkudziesięciu pacjentów z całej Polski.
– Uniwersytet w Łodzi jest ośrodkiem wiodącym, który będzie prowadził badania razem z wytypowanymi przez siebie szpitalami. Chodzi nam o to, żeby badania kompozytu były prowadzone nie tylko w województwie lubelskim, ale na szerszą skalę, również w innych częściach kraju – zaznacza prof. Ginalska.