Popyt na kredyty mieszkaniowe rośnie z w dwucyfrowym tempie. Dzieje się tak nie tylko za sprawą większej liczby chętnych, ale też tego, że coraz więcej pożyczamy na domy i mieszkania. Wszystko przez coraz lepszą sytuację finansową polskich rodzin.
Marzec jest tradycyjnie miesiącem, w którym Polacy ruszają po kredyty. W ciągu ostatnich 3 lat to właśnie na marzec przypadała sezonowo największa liczba składanych wniosków kredytowych. W tym czasie do banków trafia przeciętnie o ponad jedną piątą więcej wniosków niż średnio w całym roku – wylicza Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. - Powód jest prozaiczny. Rynek mieszkaniowy zamiera na przełomie roku. Częściowo wynika to z faktu, że wielu osobom zależy, aby transakcję przeprowadzić jeszcze przed końcem roku. Później mamy niesprzyjający transakcjom okres przygotowań do świąt Bożego Narodzenia i witania Nowego Roku.
Do tego dochodzie zimowa aura, która zniechęca do dokonywania transakcji, kupowania działek budowlanych czy rozpoczynania nowych inwestycji. Potem rynek potrzebuje trochę czasu, aby się rozkręcić. Nie tylko z „zimowego snu” budzą się kupujący, ale też krótki dzień i zimowa aura są niesprzyjające dla osób, które przygotowują swoje nieruchomości do sprzedania.
Rekordowy wzrost
Najświeższe informacje płynące z BIK na temat popytu na kredyty hipoteczne, zdają się sugerować, że wiosna zaczęła się w tym roku wcześniej. W lutym wspomniana instytucja odnotowała bowiem wzrost popytu na kredyty aż o 27,7 proc. Składa się na niego przede wszystkim większa liczba chętnych, ale też wzrost przeciętnej kwoty pożyczanej w ramach kredytu hipotecznego (o 9,6 proc.). Wszystko wskazuje na to, że w lutym relatywnie ciepła aura sprzyjała zakupom.
- Już dane za kolejny miesiąc pokażą na ile trafna jest ta hipoteza. Jeśli bowiem na dane za luty wpłynęła w miarę ciepła pogoda, to dane za kolejny miesiąc powinny pokazać mniejszy wzrost popytu na kredyty – prognozuje Bartosz Turek.
Kredyty drożeją
Fakt, że Polacy w ostatnich miesiącach chętnie wnioskują o kredyty mieszkaniowe zderza się z jeszcze jedną zmianą – rośnie cena tych długów. Nie dzieje się to jednak w sposób widoczny na pierwszy rzut oka – poprzez podwyżki marż kredytowych. Tu różnice mamy niewielką. Główny nacisk jest kładziony na koszty dodatkowe. W tej kategorii mieszczą się np. prowizja za udzielenie kredytu czy opłata za wycenę nieruchomości, ale też koszty ubezpieczenia od ognia i wody, posiadania konta w banku kredytującym czy wszelkie inne wykupione przy okazji zaciągania kredytu ubezpieczenia (np. od utraty pracy czy na życie).