– Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie dopilnowałam dzieci i Staś mógł umrzeć – przyznaje pani Iwona, mama 9-latka ze Zgody (pow. opolski). W marcu tego roku chłopiec został przygnieciony wózkiem widłowym. Najpierw walczył o życie. Teraz walczy o zdrowie.
Staś przed wypadkiem był bardzo aktywnym dzieckiem. Grał w piłkę, jeździł na rowerze, uwielbiał majsterkować i bawić się w piachu w „uprawianie pól”. W tragicznym dniu bawił się na podwórku z 6-letnią siostrą. W pewnej chwili dzieci weszły do chłodni, a dziewczynka uruchomiła wózek widłowy. Pojazd przygniótł małego Stasia do ściany.
– Najpierw był szpital w Radomiu, a potem transport helikopterem do Warszawy – wspomina mama chłopca. – Syn spędził w szpitalu miesiąc. Miał między innymi złamaną w wielu miejscach miednicę. Przeszedł trzy operacje. Trwałym ich efektem jest płytka i sześć śrub w miednicy oraz cztery śruby w prawej nodze.
Po powrocie do domu ból nie ustąpił. Nie wróciła też sprawność. Chłopiec nie chodził. – Dla Stasia to wszystko stanowi koszmar i nieprawdopodobną traumę. Nie potrafi przyjąć i zaakceptować tego, co się stało – przyznaje pani Iwona, ale dodaje też, że dziś jest już lepiej. – Najpierw był wózek, potem kule. Teraz sam już chodzi utykając. Dziękujemy Bogu, że przeżył, a teraz staje się coraz bardziej samodzielny, chociaż wiemy, że do pełnej sprawności już nie wróci. To dla niego wielki problem, bo z aktywnego dziecka stał się dzieckiem zmuszonym do spędzania dni z komórką w dłoni. Bardzo tęskni też za szkołą, którą musi zastąpić nauka w domu.
Już w poniedziałek chłopczyk zaczyna codzienną rehabilitacje. Rodzice mają nadzieję, że przyniesie ona efekt.
– Młode organizmy szybciej się regenerują – przyznają rodzice chłopca. – Chociaż oczywiście szpital będzie Stasiowi towarzyszyć także w dalszych latach. Najpóźniej za dwa lata będzie miał kolejne operacje związane z wymianą śrub. I potem znów potrzebna będzie rehabilitacja.
Jej koszty znacznie przewyższają możliwości rodziny, która na portalu zrzutka.pl uruchomiła zbiórkę na leczenie dziecka „9-letni Staś ze zmiażdżoną miednicą potrzebuje pomocy”.
– Wszystkie zebrane fundusze zostaną przeznaczone na leczenie i rehabilitację – podkreśla Patrycja Gorąca z Fundacji Auxilia, która zajmuje się chłopcem. – Nie ma możliwości przekazania tych pieniędzy „do ręki”.
– Jako rodzice staramy się zrobić wszystko co możliwe, żeby zwiększyć szanse Stasia na powrót do zdrowia i docelowo także na normalne życie. Proszę o wsparcie w leczeniu i rehabilitacji. To teraz jedyna droga dla niego, żeby wrócił do zdrowia – prosi o pomoc mama chłopca.