Ponad 200 nauczycieli z województwa lubelskiego wzięło udział w sobotniej manifestacji pod budynkiem Ministerstwa Edukacji i Nauki. Pytani o to, przeciwko czemu protestują w pierwszym zdaniu zgodnie podkreślają: powodów jest bardzo wiele.
Manifestację „Czerwona kartka dla ministra Czarnka” zorganizował Związek Nauczycielstwa Polskiego.
– Rządzący nie przyglądają się temu co dzieje się w szkołach tylko proponują zmiany oderwane od rzeczywistości – uważa nauczycielka z Lublina, która brała udział w manifestacji. Jak mówi, sama niedługo przejdzie na emeryturę ale zależy jej na tym jak oświata będzie wyglądała w kolejnych latach i czy do zawodu będą przychodzili młodzi ludzie. – Punktem wyjścia do zmian powinno być przyjrzenie się podstawie programowej, ale nie widzę, żeby coś takiego miało miejsce.
– Jestem oburzona i zniesmaczona. Takiej arogancji i zakłamania ze strony ministerstwa nigdy bym się nie spodziewała – mówi nauczycielka ze wschodniej części woj. lubelskiego. – To brzmi politycznie, ale tak nie jest. Miałam też poważne zastrzeżenia do poprzedniej opcji politycznej. Oświata w naszym kraju nigdy nie była priorytetem. Pora to wreszcie zmienić!
– Powodów do protestu jest bardzo wiele. Mnie najbardziej denerwuje zabieranie autonomii szkołom, a przecież każda placówka jest inna. Każda ma innych uczniów i innym potrzebom musi sprostać. Oczywiście musi być apolityczna ale powinna też pokazywać różne punkty widzenia. Tymczasem prezentację odmiennych poglądów próbuje się ograniczyć. Na to nie mogę się zgodzić – mówi protestująca nauczycielka z Lublina.
– Konieczne jest przywrócenie demokratycznego oblicza oświacie, a nie nieudolne reformy i podstawy programowe pisane na kolanie – dodaje inny uczestnik protestu.
Nauczyciele krytykują też pomysł zwiększenia pensum. Podkreślają, że nikt z rządzących nie myśli o potencjalnych konsekwencjach takiego kroku: braku miejsca w szkołach na dodatkowe spotkania z dziećmi i konieczności rozwiązania umów o pracę z ok. ¼ nauczycieli.
– Denerwuje mnie przekaz w mediach: nauczycielom nie chce się pracować za to chcą dużo zarabiać. Tymczasem my chcemy powiązania wynagrodzeń dla wszystkich pracowników oświaty ze średnią w gospodarce. Czy to rzeczywiście taki problem? – pyta inny uczestnik manifestacji.
Do protestujących nie wyszedł nikt z MEiN.
– Nie wiem, czy nasza manifestacja przyniesie jakikolwiek skutek – mówi jedna z członkiń ZNP z woj. lubelskiego. – Rozmowy z ministerstwem są bardzo trudne. To nie dialog tylko monolog.
– Nikt się z nami nie liczy. Pewnie dlatego, że przyjechaliśmy do stolicy w weekend żeby nie sprawiać kłopotu mieszkańcom miasta i żeby nie blokować ulic. Mam jednak nadzieję, że ktoś wreszcie zwróci uwagę na to, że poświęcamy dzień wolny żeby protestować w imię idei. Jeśli to robimy to znaczy, że walczymy w naprawdę ważnej dla nas sprawie.
Wideo: TVN 24 / x-news