Rzecznik Praw Dziecka chce żeby wszystkie szkoły w Polsce zostały skontrolowane pod kątem bezpieczeństwa. To pokłosie piątkowej tragedii, gdy w jednej z warszawskich szkół zmarł uczeń dźgnięty nożem. Ale w Lubelskiem takich kontroli nie będzie.
Piątek, podstawówka z oddziałami gimnazjalnymi na warszawskim Wawrze. Jeden z uczniów atakuje swojego kolegę ostrym narzędziem. Chłopiec, uczeń III klasy gimnazjum, umiera. Napastnik to jego kolega, uczeń klasy VIII szkoły podstawowej.
Jeszcze tego samego dnia Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka, występuje do Ministerstwa Edukacji Narodowej o przeprowadzenie „kontroli bezpieczeństwa” we wszystkich szkołach. Chodzi m.in. o sprawdzenie czy budynki wewnątrz i na zewnątrz są odpowiednio monitorowane i czy o bezpieczeństwo uczniów odpowiednio dbają nauczyciele.
W Lublinie takich kontroli nie będzie.
– Przez ostatnie lata w szkołach wielokrotnie organizowane były spotkania i konferencje poświęcone sprawom bezpieczeństwa. Wypracowano też procedury stosowane przez wszystkie szkoły – mówi Jolanta Misiak, rzecznik prasowy lubelskiego Kuratorium Oświaty. – W naszym województwie nie obserwujemy tendencji świadczących o zagrożeniu. Dlatego w odpowiedzi na wydarzenia z Warszawy nie podjęto decyzji o prowadzeniu dodatkowych kontroli bezpieczeństwa.
Tematu ataku nożownika w stolicy nie unikają za to dyrektorzy niektórych szkół.
– Poprosiłem nauczycieli, by podczas godzin wychowawczych w tym tygodniu podnieść temat przemocy rówieśniczej, właściwego odnoszenia się do siebie i katalogu przedmiotów, których do szkoły wnosić nie można – mówi dyrektor jednej z lubelskich podstawówek. Prosi żeby nie podawać jej nazwy, by szkoła nie była kojarzona z problemem. – W wieku dojrzewania nastolatkowie są targani ogromnymi emocjami. Niektórzy sięgają po używki. Trzeba robić wszystko, by pomóc im bezpiecznie przejść przez ten okres. Niestety, nie wszystkiego można uniknąć.
– To nie jest tak, że szkoły są miejscami wolnymi od przemocy. Zdarzają się więc między uczniami pyskówki, ale i rękoczyny. Wychowawcy, psycholog i pedagog przepracowują takie wydarzenia na bieżąco – przyznaje dyrektor innej lubelskiej podstawówki. – Na pewno rozmawiać będą też o tragedii w Warszawie. Dzieci wiedzą o niej z telewizji.
Mówić trzeba, bo dzieci pomysły mają różne.
– Dwa lata temu w klasie mojego syna, wtedy czwartoklasisty, była moda na noże. Dzieci wynosiły je na dwór i chwaliły się nowymi egzemplarzami – opowiada mama ucznia z Lublina. – Syn był niepocieszony, bo nie pozwoliliśmy mu kupić własnego karambita (nóż przypominający szpon niedźwiedzia – red.). Wydarzenia takie, jak to w Warszawie pokazują, że mieliśmy rację. Takie przedmioty w ręku dziecka mogą być naprawdę niebezpieczne gdy w grę wchodzą emocje. Niezmiernie się cieszę, że rówieśnicy mojego syna tą niezdrową fascynację mają już za sobą. Dzięki temu wszyscy są bezpieczniejsi.