Osiemnaste urodziny w parku w Wołominie zakończyły się bójką z policjantem, który interweniował po służbie. Świadkowie, do których dotarliśmy, oskarżają policjanta, że był pijany i użył broni. Policja i prokuratura zaprzeczają.
To był jeden z ostatnich dni wakacji. Nastolatkowie z Wołomina spotkali się w parku przed pomnikiem marszałka Piłsudskiego. Cześć osób świętowało osiemnaste urodziny jednego z kolegów. Nagle na miejscu pojawił się policjant w cywilu. Powodem jego interwencji miała być bójka nastolatków.
- Powiedział, że jest policjantem i, że ich zachowanie musi być zgodne z prawem. Funkcjonariusz obezwładnił jednego z mężczyzn. W tym momencie został uderzony w głowę. Upadł, był kopany i uderzany kastetem. Kopano go po głowie, klatce piersiowej – mówi kom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Policjant został ranny. - Ma stłuczenie głowy, ze wstrząśnieniem mózgu, krwiak okularowy jednego z oczodołów, liczne otarcia, zasinienia okolic twarzy, ucha, klatki piersiowej, kończyn górnych – wylicza Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie.
Funkcjonariusz pracuje w policji 22 lata. Najpierw służył w pobliskiej Kobyłce, a potem w Wołominie. Patrolował ulice w nieoznakowanych radiowozach. Tuż przed bójką zakończył pracę.
Matka głównego podejrzanego 16-latka oskarża go, o sprowokowanie zajścia w parku. - Mój syn zaczął się wygłupiać. Interweniujący doszedł do wniosku, że jest to jakaś bijatyka. Zaczął krzyczeć do dzieci wulgarnymi słowami, żeby się stąd wynosiły – opowiada.
Zdaniem matki, mężczyzna nie poinformował młodzieży, że jest policjantem.
Pani Danuta ma siedmioro dzieci. Jej 16-letni syn z dziewczyną świętowali osiemnaste urodziny kolegi. - Policjant coś powiedział do syna, który podobno mu coś odpyskował. Koło mojego syna stała jego dziewczyna. Ten pan podszedł, zamachnął się i ją uderzył. Ona upadła. To jest dziecko, które nie pozwoli, żeby była bita kobieta. Na dokładkę była to jego dziewczyna – mówi pani Danuta.
- Ten pan obezwładnił mojego syna chwytem stosowanym przez funkcjonariuszy policji. Usiadł na moim synu i podobno zaczął go bić – dodaje.
Matka drugiego 16-latka, który jest oskarżony o pobicie policjanta, także uważa, że funkcjonariusz był agresywny wobec nastolatków. - Żadne dziecko nie kopało [policjanta – red.]. Tylko chłopczyk 13-letni wziął hulajnogę i zdzielił go – mówi.
To właśnie 13-latek zadał policjantowi najpoważniejsze ciosy. Jego matka jest zszokowana, że syn będąc w parku przyłączył się do bójki. - Gdyby wiedział, że to policjant, to pierwszy by uciekał – uważa.
Czwarta matka, z którą rozmawialiśmy, uważa że jej 15-letni syn nie uczestniczył w bójce z policjantem. W czasie zajścia rozmawiał z nią przez telefon, co powinno być zarejestrowane na pobliskim monitoringu.
- Myślę, że mój syn został objęty hurtem, ponieważ wcześniej miał przewinienia i trafił do młodzieżowego ośrodka wychowawczego. Powiedział mi, że naprawdę nie uderzył policjanta – mówi.
Dotarliśmy do świadków, którzy widzieli wydarzenia w parku. O sprowokowanie bójki oskarżają policjanta. Funkcjonariusz miał być też pijany. Jedna z osób twierdzi, że użył broni.
- Byłam w mieszkaniu. Usłyszałam dwa strzały. Mam kota, który boi się wystrzałów, i przez to oblałam się piciem. Wyszłam zobaczyć, kto jest taki mądry? Patrzę, że przy ławce jest dorosły facet, który kłóci się z dziećmi. Widziałam jak dziewczynka stanęła przodem do tego pana, tyłem do chłopaka. I mówi, żeby mężczyzna zostawił ich w spokoju. Dostała w twarz. Przewróciła się, zaczęła płakać. On tego chłopaka powalił na ziemię, zaczął go okładać pięściami. On na nim klęczał. Później się podniósł i go kopnął, chyba trzy razy. Młodzież go nie biła – opowiada Teresa Klepacka świadek. I zaznacza. - Policjant stał, rozmawiał przez telefon. Był pijany. Chwiał się na nogach i po bełkocie było czuć, że jest wypity.
18-letni Wojciech i Julia tego wieczoru byli w pobliżu parku. Nie wiedzą, co spowodowało interwencję policjanta. Całe zajście znają od momentu, gdy funkcjonariusz próbował obezwładnić 16-letniego chłopaka.
- Ten policjant podchodził do niego, łapał go za szyję, próbował go bić – mówią.
Czy policjant był kopany? - Nie było nic takiego. To jest nieprawda – mówią.
Czy funkcjonariusz mówił, że jest z policji? - Nie. On prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu. Stał kawałek ode mnie i czuć było alkohol. Myślałem, że to jest normalny gościu, który zaczepił ich, że siedzą. To jest problem, że go przy nas nie zbadali alkomatem – mówi Wojciech.
18-latkowie zostali przesłuchani. - Nie potraktowali naszych zeznań zbyt poważnie. Pomyślałem, że może chcą bronić tego policjanta. Jak powiedziałem, że czułem od tego policjanta alkohol, to ta pani się śmiała. Powiedziała, że to niemożliwe – opowiada Wojciech.
Policja i prokuratura bronią policjanta. Materiał dowodowy zebrany podczas śledztwa wskazuje na to, że policjant interweniował zgodnie z prawem.
- Nie ma tam możliwości, że to policjant sprowokował tę sytuację. Pojawiły się też informacje, że policjant był nietrzeźwy. Zostało to bardzo szybko obalone. Wskazaliśmy, że policjant został zbadany na zawartość alkoholu w organizmie. Badanie pokazało 0,0 promila. Pojawiły się oskarżenia, że miał używać broni palnej. Też takiej możliwości nie ma, bo policjant nie ma, ani broni palnej, a służbowa broń była pozostawiona w służbowej szafie – mówi kom. Sylwester Marczak i dodaje. - W naszej ocenie, jako policjantów stołecznej policji i w mojej, była to wzorowa postawa policjanta.
- Na tę chwile nie da się w sposób jednoznaczny ustalić, w którym momencie funkcjonariusz powiedział, że jest policjantem. Z jego zeznań wynika, że nastąpiło to niemal na początkowym etapie interwencji. Jeśli chodzi o wyjaśnienia podejrzanego, czy też innych osób, które były przesłuchane, miało to miejsce, kiedy już doszło do kontaktu fizycznego między funkcjonariuszem policji, a pozostałymi uczestnikami zdarzenia – mówi prokurator Marcin Saduś.
18–latkowi, który w parku świętował swoje urodziny grozi 10 lat więzienia. Chłopak nie przyznaje się do pobicia funkcjonariusza, oskarżył o to swoich kolegów. Został wypuszczony przez sąd. Czterech nastolatków trafiło do schroniska dla nieletnich, gdyż już wcześniej byli notowani.
Policjant, który podjął interwencję w parku nie zgodził się na wypowiedź przed kamerą. Możemy streścić to, co nam powiedział. Uważa, że musiał interweniować, bo widział bijących się nastolatków. Był trzeźwy, nie miał broni i nie uderzył dziewczyny. Dodał, że nastolatkowie, którzy go pobili znają w tym mieście każdego policjanta i doskonale wiedzieli, z kim mają do czynienia.