Awaryjne lądowanie samolotu Ryanair na lotnisku w Mińsku. Okazało się, że był to tylko pretekst do aresztowania przez białoruskie władze opozycyjnego aktywisty Ramana Pratasiewicza, który znajdował się na pokładzie.
Samolot linii lotniczych Ryanair leciał z Aten do Wilna. Załoga lecącego nad Białorusią samolotu dostała informację, że na pokładzie znajduje się bomba. Media podają, że oprócz wprowadzenia w błąd pilota, zaraz po zgłoszeniu informacji o rzekomej bombie w pobliżu samolotu pasażerskiego pojawił się wojskowy MIG.
Po lądowaniu w Mińsku i sprawdzeniu samolotu, żadnych ładunków wybuchowych w nim nie znaleziono. Zatrzymano za to opozycjonistę ukrywajacego się przed białoruskim reżimem za granicą. Raman Pratasewicz leciał samolotem do Wilna.
Jak ustaliła Wirtualna Polska. samolot zatrzymany na lotnisku w Mińsku należy do zarejestrowanej w Polsce spółki Ryanair Sun.
"Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny" – skomentował na Twitterze premier Mateusz Morawiecki, który zapowiedział, że zaapelował aby na jutrzejszym posiedzeniu Rady Europejskiej pojawił się punkt dotyczący natychmiastowych sankcji wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki.
Sytuację wpisem na Twitterze skomentował także prezydent Andrzej Duda: "Wydarzenia na Białorusi związane z wymuszeniem lądowania samolotu pasażerskiego są kolejnym przykładem naruszania fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego. Społeczność międzynarodowa nie może pozostawać obojętna. Konieczne jest zdecydowane działanie wobec władz białoruskich".