W Białymstoku przed budynkiem apteki na ul. Lipowej ustawiła się gigantyczna kolejka złożona z kilkuset osób. Ludzie czekają od środy, bo jest promocja.
Wielu przyszło już w środę wieczorem i stali całą noc. Staruszka przy samych drzwiach siedzi na krzesełku. Jest jedną z pierwszych. Ludzie mówią, że przywiózł ją ktoś z rodziny. Kobieta tylko kiwa głową, że chce kupić leki.
Pani w szarym berecie jest rozgoryczona. Ona przyszła o czwartej rano. A tu są zawodowi stacze. - Jeden stanie, a twierdzi, że zajął miejsce dla pięciorga z rodziny. Czy to sprawiedliwe? - pyta kobieta.
Przed ośmą nerwy coraz bardziej puszczają. Atmosfera jest coraz bardziej napięta. Otwarcie apteki o godzinie dziewiątej. Strach, co wtedy będzie - boi się któraś z kobiet. Pójdą na żywioł. Ścisna nas tutaj.
O, nie, nie dopuścimy nikogo. Nie pozwolimy - unosi się mężczyzna. Chcesz dostać, to stój. Ja stoję od północy - podkreśla.
W kolejce przeważają starsi. Emeryci, renciści. Tłumaczą, ze przy swoich skromnych dochodach, po 500, 600 zł taki 100-złotowy bon się liczy. A jeszcze przed świętami przyda się na pewno.
Źródło: Kurier Poranny - Tłumy jak za komuny ustawiły się pod nową apteką w Białymstoku. Liczą na 100-złotowe bony. (wideo)