Tłumy wielbicieli żegnały dziś Korę w Warszawie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach
- Kiedy odchodzi artysta, to często jest okazja do przypomnienia jego osiągnięć, nagród, sukcesów. W przypadku Kory wydaje mi się to trochę zbędne, ponieważ wszyscy w którymś momencie swojego życia zetknęliśmy się z jej twórczością, z jej karierą - i nie tylko z jej muzyką, ale i z jej poglądami, wypowiedziami - mówił dziennikarz Wojciech Mann.
Z kolei jej mąż Kamil Sipowicz, mówił o ich burzliwym życiu, wielu latach spędzonych razem i ogromnej chęci życia, jaką miała artystka do ostatnich chwil przed śmiercią.
- Przez ostatni miesiąc, który był miesiącem wstrząsającym, był wspaniały, dramatyczny, tragiczny, Kora przeszła piekło. Ta choroba była czymś bardzo niszczącym, ale nigdy nie widziałem nikogo, kto miałby taką siłę życia. (...) W ostatnim okresie robiła wszystko, by pokazać, że jest (...). Do samego końca była bardzo aktywna, nie chciała się poddać, chciała żyć, kochała życie i nie bała się śmierci. Byliśmy z nią razem do końca - wspominał swoją żonę.
Kora zmarła 28 lipca 2018 w swoim domu w Bliżowie na Roztoczu. Chorowała na raka.