Radni województwa lubelskiego jednomyślnie opowiedzieli się za przyjęciem stanowiska przeciwko ratyfikowaniu przez Polskę międzynarodowej umowy o wolnym handlu produktami rolniczymi z Ameryki Południowej. Sprzeciw poparli rolnicy, którzy obawiają się utraty konkurencyjności.
Podczas ostatniej sesji lubelski sejmik głosami 30 radnych, w tym zarówno Prawa i Sprawiedliwości, jak i Koalicji Obywatelskiej, jednomyślnie opowiedział się przeciw unijnej umowie z krajami unii gospodarczej krajów Ameryki Południowej - Mercosur. Chodzi o większość krajów tego kontynentu na czele z Brazylią i Argentyną. Władze Unii Europejskiej już 6 grudnia ogłosiły zakończenie negocjacji dotyczących umowy o wolnym handlu, która ma przynieść zniesienie ceł na większość towarów. W skrócie - UE wzamian za dostęp do południowoamerykańskiego rynku np. dla własnego przemysłu motoryzacyjnego, czy odzieżowego, chce szeroko otworzyć się na południowoamerykańskie produkty rolne. Tego ostatniego najbardziej obawiają się polscy rolnicy.
W ich imieniu głos zabrał m.in. Arkadiusz Zaniewicz - producent drobiu z Międzyrzeca Podlaskiego w powiecie bialskim. - W Ameryce Południowej 70 proc. handlu zbożem kontrolują ogromne korporacje. My nie mamy z nimi szans. Podpisanie tej umowy będzie oznaczało, że towary spożywcze bez nadzoru będą równoważne na rynku z naszą zdrową żywnością, jaką mamy na Lubelszczyźnie. Może się okazać, że za kilka lat nasze rolnictwo będzie już historią, a wielkie inwestycje w modernizację gospodarstw pójdą w nicość - ocenił, zachęcając radnych do wyrażenia sprzeciwu.
W podobnym tonie o umowie z Mercosur mówił Sebastian Huber, producent wędlin z powiatu opolskiego. - Import tanich zbóż z Ameryki Południowej, które nie spełniają żadnych norm, z tysiącami pestycydów, wywoła kryzys gospodarczy. To będzie zboże techniczne 2.0, tak jak to z Ukrainy. Nie popełniajcie tego samego błędu. Polska nie może stać się śmietnikiem dla potężnych, zagranicznych holdingów - tłumaczył, przywołując dane wskazujące na ogromną dysproporcję terytorialną i demograficzną pomiędzy krajami zza oceanu, a wspólnotą europejską.
Skutki umowy krótko podsumował Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, który wskazał Niemcy, jako głównego beneficjenta porozumień z Mercosur. - Niemcy chcą nas sprzedać za samochody elektryczne. Oni chcą pozyskiwać pierwiastki rzadkie (z Ameryki Południowej przyp. autor) po to, by produkować z nich akumulatory - stwierdził. Wskazał jednocześnie na to, że w Brazylii rolnicy stosują środki zabronione w Polsce środki ochrony roślin, a także GMO i hormony wzrostu dla zwierząt. - My naprawdę chcemy to jeść? Przecież nie możemy truć konsumentów - dodał. Jędrek zaakcentował również swoje wątpliwości co do ekologii, bo jak zauważył w Ameryce Południowej pod uprawy rolne wypalane są "ogromne ilości lasów deszczowych".
Sprzeciw radnych wobec umowy UE-Mercosur odczytał Marek Wojciechowski (PiS), wicemarszałek województwa. Zgodnie z jego treścią, porozumienie uderza w gospodarstwa województwa lubelskiego, pozbawi mieszkańców możliwości utrzymania się z działalności rolniczej i doprowadzi do zalania polskiego rynku przez tańszą żywność o niskiej jakości. - Wzywamy polski rząd do wyrażenia zdecydowanego sprzeciwu i nie ratyfikowania tej wysoce szkodliwej dla polskie rolnictwa umowy w takim kształcie - apeluje lubelski sejmik.
Mogłoby się wydawać, że w tej jednej sprawie pomiędzy PiS i PO panuje względna zgoda, ale także w tym punkcie obrad doszło do kilku spięć natury politycznej. Rozpoczął je wicemarszałek, który wyznał, że w zablokowanie umowy premierowi nie wierzy, przytaczając filmowy cytat o tym, że "ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział". Dostało się także ministrowi rolnictwa, a nawet prezydentowi Warszawy.
Dla radnych KO tego było już za wiele. - Pan nadużył interpretacji zachowania naszego premiera i bardzo okrutnie ocenił jego i naszych ministrów - odpowiedziała radna Zofia Woźnica. - To było niekulturalne, chamskie, nie na miejscu. Myślałem, że sejmik to będzie forum współpracy, a nie robienia hucpy politycznej - dodał radny Wojciech Sosnowski.
Mimo tego, jak wspomniała radna Woźnica, "niesmak pozostał", to jednak radni gremialnie zagłosowali za przyjęciem stanowiska, czyli przeciw umowie z Mercosur. Według narracji KO i Trzeciej Drogi - wzmacniając w ten sposób decyzję polskiego rządu, a według narracji PiS - nawołując władze państwowe, by tym razem dotrzymali słowa.
Stanowisko poparło 30 radnych, nikt nie był przeciw.