Rozpoczął się nowy proces księdza Marka J., oskarżonego o znęcanie się nad psem. Duchowny już raz został uniewinniony, ale po odwołaniu sprawa wróciła na wokandę.
– Liczymy, że teraz rozstrzygnięcie będzie inne – nie ukrywa Marta Włosek, szefowa fundacji Ex Lege, która doprowadziła do oskarżenia Marka J. – Sprawa raz zakończyła się warunkowym umorzeniem, a następnie uniewinnieniem. Jednak sąd odwoławczy jasno wskazał, że należałoby ją rozstrzygnąć inaczej.
Ponowny proces Marka J. rozpoczął się w piątek. Sprawa dotyczy długotrwałego znęcania się nad psem, którym ksiądz miał się opiekować.
Atosa, mieszańca w typie bernardyna, zauważyła wolontariuszka fundacji Ex Lege. Latem 2018 r. była na mszy w miejscowości Łubki niedaleko Wojciechowa. Zaniedbany pies konał przed kościołem, w którym trwało nabożeństwo. Pies nie miał siły się podnieść. Z trudem oddychał. Był osowiały i brudny.
Jeszcze tego samego dnia Atos trafił do kliniki w Lublinie. Zajęli się nim lekarze i wolontariusze. Żył jeszcze osiem miesięcy. Pies należał do poprzedniego proboszcza parafii w Łubkach. Duchowny po przejściu na emeryturę przeniósł się do parafii w okolicach Chełma. Nie zabrał ze sobą czworonoga. Poprosił swojego następcę, by zajął się Atosem. Jednak według relacji mieszkańców, jeśli ktokolwiek dbał o psa, to głównie uczniowie i pracownicy pobliskiej szkoły.
Proboszcz miał nie zwracać uwagi na czworonoga. Fundacja Ex Lege zawiadomiła o sprawie opolską prokuraturę. Śledczy oskarżyli Marka J. o znęcanie się nad zwierzęciem. Ustalili, że duchowny pozostawił Atosa bez opieki. Doprowadził go do rażącego zaniedbania. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód na jednym posiedzeniu umorzył postępowanie. Podstawą był „znikomy stopień społecznej szkodliwości czynu”.
Sąd Okręgowy w Lublinie, do którego odwołała się prokuratura i fundacja, był innego zdania. Przypomniał, że „całkowita obojętność i godzenie się na pozostawienie psa bez opieki medycznej była długotrwała i wynosiła blisko rok”. Sprawa wróciła do sądu rejonowego, który w listopadzie 2019 r. uniewinnił księdza.
– Marek J. opiekował się psem tak, jak potrafił, nie mając ku temu predyspozycji – ocenił sąd. Ksiądz tłumaczył również, że nie był właścicielem czworonoga.
Od rozstrzygnięcia ponownie odwołali się prokuratura i przedstawiciele fundacji Ex Lege. Stąd ponowny proces.