Kiedy Robert Makłowicz kręcił na Lubelszczyźnie trzy odcinki swojego programu telewizyjnego, gotował faramuszkę, robił piróg biłgorajski pierogi z kurkami. Na ubiegłorocznej edycji Europejskiego Festiwalu Smaku w Lublinie zrobił gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami.
Kiedy nadarzyła się okazja, żeby Lubelszczyźnie poświęcić aż 3 odcinki telewizyjnego programu "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza” – Robert zadzwonił do mnie i zapytał: Co jadł w Lublinie Jan Kochanowski?
Od faramuszki do soljanki
Faramuszka to polewka piwna, przyrządzana z piwa, z dodatkiem masła, kminku i czerstwego chleba. Z czasem zaczęto dodawać do niej podsuszony biały ser. Taką właśnie faramuszkę ugotował w Lublinie Robert Makłowicz. Lubelską polewkę jadano na śniadanie, obiad i kolację.
Z czasem podsuszony ser zaczęto na Lubelszczyźnie dodawać do żuru – tak narodził się żur żukowski. Oraz do buraczanego barszczu czerwonego, który był chlubą lubelskiej kuchni staropolskiej. Taki barszcz do dziś podaje się w Obszy na Roztoczu.
Z Ukrainy trafiła nad Bug prawosławna soljanka, wiejska zupa na kiszonych ogórkach, którą do dziś podaje się na Polesiu.
W kuchni króla Władysława Jagiełly
A wracając do królewskiego smaku – za sprawą Władysława Jagiełły trafił na Lubelszczyznę litewski bigos z akcentem dziczyzny, doprawiany konfiturą z czerwonej borówki i głogu. Jagiellońskim traktem trafiły na Lubelszczyznę także litewskie kołduny.
Król Władysław Jagiełło i Jadwiga byli także smakoszami flaczków, które wówczas występowały w roli treściwej zupy. Flaki wzbogacone cielęciną, gotowane na esencjonalnym rosole i doprawione szafranem sprowadzanym na słynne lubelskie jarmarki – stały się w XIX wieku samodzielnym daniem.
Najsłynniejsze flaki na Lubelszczyźnie robi się w Piaskach, Lucjan Świetlicki, poeta i regionalista poświęcił im wiersz, dziś mają nawet w Piaskach swój festiwal.
Pierogi św. Jacka i czulent Sztukmistrza z Piask
Z Tatarami przedostały się na Lubelszczyznę pierekaczewnik, czeburieki, pieremiacze, z ormiańskimi kupcami trafiły do Zamościa ormiańskie pierożki, suszona basturma, zza Buga ukraińskie i białoruskie przysmaki.
Z żydowskiej kuchni mamy słynne cebularze, które chcą pobić w Europie osypka, żydowskie holiszki i czulent, którym w Piaskach zajadał się Jasza Mazur, bohater słynnej powieści Singera.
Piasecki czulent niebywale zainteresował Piotra Bikonta, który tak jak Robert Makłowicz jest przekonany, że tu na Lubelszczyźnie Polska smakuje najlepiej.