Marta K. trzymała swojego chłopaka za głowę, a jej kochanek strzelał mu w skroń. Tak zdaniem śledczych wyglądało brutalne zabójstwo w Ciechankach. Ciała zamordowanego mężczyzny do tej pory nie odnaleziono.
Pomimo tego prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 33-letniej Marcie K. oraz 49-letniemu Dariuszowi M. Oboje odpowiedzą za zamordowanie 36-letniego Mariusza Ś. – chłopaka oskarżonej. Kierując sprawę do sądu, prokuratura bazowała m.in. na zeznaniach oskarżonych oraz wielu śladach, zabezpieczonych na miejscu zbrodni i w jego pobliżu. Sprawcy wrzucili ciało Mariusza Ś. do rzeki. Zwłok do tej pory nie odnaleziono.
Z akt sprawy wynika, że Marta K. znała Dariusza M. od siedmiu lat. Byli parą, ale często się kłócili i rozchodzili, po czym wracali do siebie. W 2016r. kobieta poznała Mariusza Ś. 36-latek pracował w Belgii. Zostali parą. Z relacji rodziny Mariusza wynika, że mężczyzna był zakochany. Marta traktowała go tymczasem jedynie, jako źródło utrzymania.
Niedługo przed zbrodnią kobieta utrzymywała relacje z oboma mężczyznami. Panowie wiedzieli o tym i niejednokrotnie sobie grozili.
12 kwietnia ubiegłego roku Mariusz K. przyjechał do rodzinnych Ciechanek. Po południu umówił się na spotkanie z Martą. Jak ustalili śledczy, kobieta już wtedy planowała z Dariuszem M., że pozbędą się 36-latka. Byli w stałym kontakcie.
Marta spotkała się z Mariuszem w swoim domu. Wieczorem poszli na spacer, w stronę tzw. placu buraczanego i starej wagi przemysłowej.
– Na wagę go zaprowadzę – napisała Marta do Dariusza M., który czekał już na miejscu, ukryty w krzakach. Miał ze sobą lornetkę, nóż i pałkę teleskopową. Kiedy zobaczył swoją dziewczynę w towarzystwie Mariusza Ś. wyszedł z ukrycia, udając pijanego. Podszedł do 36-latka i uderzył go pięścią w twarz.
Zaatakowany mężczyzna zaczął uciekać, ale Dariusz M. go dogonił i przynajmniej trzy razy uderzył metalową pałką w głowie. Mariusz Ś. próbował się po tym podnieść i uciec, ale dostał kolejne ciosy. Wtedy Marta M. podała napastnikowi pistolet pneumatyczny, należący do 36-latka. Przytrzymała Mariuszowi głowę, a Dariusz M. przynajmniej cztery razy strzelił mu w skroń. Potem jeszcze dwa razy wbił mu nóż w klatkę piersiową. Oprawcy stwierdzili wtedy, że ich ofiara nie żyje. Zabrali Mariuszowi z portfela ponad 3600 zł.
Ukryli ciało w pobliskim lesie, by chwilę później zapakować je do samochodu Dariusza M. Pojechali do lasu Łęcznej, gdzie wrzucili zwłoki do rzeki Wieprz. Pozbyli się tam również pistoletu i pałki. Później wyczyścili samochód i spalili ubrania Mariusza Ś. oraz inne przedmioty, które mogły ich powiązać z zabójstwem.
Następnego dnia Marta K. zgłosiła się na policję. Powiedziała, że jej chłopak został porwany. Przepytywana przez mundurowych szybko jednak wyjawiła prawdę. Razem z Dariuszem M. trafiła do aresztu.
– Oni nie mają żadnych śladów, tylko twoje zeznania i moje – napisał do niej 49-latek w grypsie, który znaleziono później w celi Marty. Mężczyzna nakłaniał ją do zmiany zeznań. Obiecywał ślub.
Podczas przesłuchań oboje przynajmniej częściowo przyznawali się do winy. Zapewniali, że nie chcieli zabić Mariusza Ś. Dariusz M. miał go tylko przestraszyć i „oklepać ryj”. Później oboje oskarżeni nie przyznali się do zarzutów i odmówili składania wyjaśnień. Obojgu grozi dożywocie. Sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Lublinie.