Adam ma 24 lata. Nie potrafi czytać, pisać, liczyć. Nie zna wartości ani rzeczy, ani pieniędzy. Z majątku ojca zostały wraki dwóch ciągników, zdemolowany dom i hałdy złomu oraz śmieci. Adam nie poznał dobrego serca sąsiadów. Poznał za to ich chciwość.
Ta historia zaczyna się trzy tygodnie temu - od psa i dwóch wolontariuszek z Fundacji Lubelska Straż Ochrony Zwierząt.
– Dostałyśmy sygnał, że w obejściu jest zaniedbany piesek. Pojechałyśmy na miejsce. Szczeniaczek miał się dobrze, ale jego właściciel - Adaś był zaniedbany, głodny, brudny. Sąsiedzi interesują się tylko jego rentą i sprzętem rolniczym – tak Agnieszka Łabęcka i Izabela Niesyn relacjonują to, co zastały w Białce, niewielkiej wsi w okolicach Milejowa.
Nie jestem głodny
Adam jest niepełnosprawny intelektualnie w stopniu umiarkowanym. Jest analfabetą, nie zna wartości pieniędzy, nie umie liczyć. Ma manię porządkowania, nie potrafi usiedzieć w miejscu, ciągle musi coś robić.
– To łagodny chłopak, którego życie nie oszczędza. Matka zostawiła rodzinę, ojciec jest w więzieniu, nieletnie siostry w zakładzie wychowawczym, zaś dorosłe rodzeństwo ma bardzo ograniczony kontakt z bratem – mówi Agnieszka Łabęcka.
Na podwórku leży posegregowany na kupki złom, plastik, drewno. Z Adamem jest kontakt trudny, bo boi się obcych. Ufa tylko swoim. Gdy go pytamy, czy coś dzisiaj jadł ucieka wzrokiem i mówi, że nie jest głodny. Czy przyjeżdża opieka? Mówi, że tak. Sam z siebie nie narzeka i chętnie pokazuje dom w środku.
W dwóch pokojach porządek, dwa kolejne są zawalone różnego rodzaju rzeczami. Posprzątał, bo poprosiły go o to wolontariuszki.
Instalacja elektryczna zwisa ze ścian, a odsłonięte kable grożą porażeniem prądem. Adam czasami śpi w środku, czasami na zewnątrz. Przy łóżku stoi zepsute mleko i resztki jedzenia.
Majątek za bezcen
Dramat zaczął się, gdy ojciec trafił do więzienia za wykroczenie w ruchu drogowym. Adam zostaje sam. Ponieważ nie zna wartości przedmiotów, niektórzy sąsiedzi zaczynają rozdrapywać majątek.
– Adaś jest ufny. Rozdaje lub sprzedaje rzeczy za bezcen. I tak z obejścia zaczyna znikać sprzęt, a dwa ciągniki rolnicze zamieniły się w składnicę darmowych części zamiennych. Jak ktoś poprosi, to Adaś daje. A wieś na to patrzy z cichym przyzwoleniem – mówi Izabela Niesyn.
– Kilka tygodni temu, w marcu, ojciec wrócił z więzienia. Jak zobaczył, co się stało z majątkiem to nie wytrzymał i doszło do awantury. I znowu wylądował za kratami – dodaje Łabęcka.
Dziś w obejściu nie ma nic. Adam mieszka bez wody, bez łazienki, bez lodówki.
– Jak pierwszy raz tu przyjechałyśmy, to cały dzień nic nie jadł i nie pił – wspomina Niesyn.
Ksiądz: Nie znam go
Obok jest szkoła z nowoczesnym „orlikiem”. Dwieście metrów dalej stoi kościół. Poszliśmy do proboszcza, aby zainteresować księdza losem Adama. Duchowny jednak nie chciał rozmawiać na ten temat. Powiedział, że na parafii jest od pół roku i do tej pory nie spotkał Adasia, nawet po kolędzie. Nie może pomóc człowiekowi, którego nie zna, więc nie ogłosi z ambony na niedzielnej mszy, aby sąsiedzi okazali mu serce.
Pomocną dłoń wyciągnęła do chłopaka rodzina Gajaszów z pobliskiej wsi. Za pomoc przy obejściu Adam dostaje dniówki i wyżywienie.
– To dobry, łagodny i pracowity człowiek. Trzeba mu tylko pokazać, co ma robić i pilnować go – mówi Przemysław Gajasz.
Trudny przypadek
Adama trzeba chronić.
– Pojechałyśmy w tej sprawie do opieki socjalnej w Milejowie. Usłyszałyśmy, że Adaś to prawnie trudny przypadek, że nie ma z nim kontaktu, nie można go zastać. Dopiero po naszych naleganiach udało się zawieźć mu jedzenie i załatwić obiady w pobliskiej szkole – dodaje Niesyn.
– Z tą rodziną pracuję od kilkunastu lat, jak jeszcze Adam był w rodzinie zastępczej. Są kompletnie niezaradni – mówi Bożena Karauda, pracownik socjalny Ośrodka Pomocy Społecznej w Milejowie. – Wielokrotnie próbowałam coś zrobić: gotowałam obiady, przywoziłam ubrania. Nic to nie dało, rodzina się rozpadła. Opiekunem prawnym Adama miał być jego brat Michał. Wystąpiliśmy do sądu o informację w tej sprawie.
– Ile razy jestem w Białce, tyle razy tam bywam – podkreśla Karauda. – Wielokrotnie też go namawiałam, aby uczestniczył w zajęciach z Środowiskowym Domu Pomocy w Antoniowie. Nie reaguje. Dowozimy mu żywność, a od 7 maja będzie mieć wykupione obiady w szkole. Już jednak zapowiedział, że nie będzie z nich korzystać. To trudny przypadek.
Gmina rozważa wystąpienie do sądu z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie Adama – aby nikt go nie naciągnął na kredyt czy zakup ratalny.