Dużego pecha mieli podróżni, którzy w poniedziałek chcieli dotrzeć do Warszawy jednym z pociągów PKP Intercity. Przejazd mający trwać nieco ponad 2 godziny wydłużył się do 5,5 godziny i przypominał tor przeszkód.
Splot kolejowych porażek rozpoczął się o godz. 7.40 rano. Właśnie o tej porze powinien wyjechać z Lublina pociąg IC Inka przez Lubartów, Parczew i Łuków do Warszawy. Nie wyjechał, bo nie był w stanie. – W związku z defektem lokomotywy – przyznaje Katarzyna Grzduk, rzeczniczka PKP Intercity. Osierocone wagony doczepiono do pociągu Kiev Express jadącego do Warszawy zupełnie inną trasą: przez Puławy, Dęblin i Pilawę.
To oznaczało przykrą (i niestety nie ostatnią) niespodziankę dla podróżnych z Lubartowa i Parczewa. Przekonała się o tym osobiście nasza Czytelniczka, która kupiła bilet z Parczewa do Warszawy. W pociąg pospieszny miała wsiąść o godz. 8.24, ale nie wsiadła, skoro wagony wysłano przez Dęblin. – Okazało się, że pociągu nie ma i nie będzie – opowiada pani Dorota.
W zamian kolejarze wysłali autobus, aby zebrał pasażerów i dostarczył ich do Łukowa, gdzie na pechowych podróżnych miał czekać inny pociąg do Warszawy. Autobus przyjechał około godziny dziewiątej. – Stary grat bez sprawnego nawiewu – skarży się pasażerka zaniepokojona tym, że podróżni siedzieli jeden obok drugiego, wielu bez maseczek.
Kolej nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie zagęszczenia pasażerów. – W pociągach może podróżować tyle osób, ile wynosi liczba miejsc siedzących, ta sama zasada stosowana jest w komunikacji zastępczej – tłumaczy Grzduk. Dodaje, że autobus miał 60 miejsc, a w szczytowym momencie wiózł 45 osób.
W Łukowie podróżni przesiedli się do pociągu IC Starzyński, którym mieli dokończyć podróż do stolicy. Pociąg ruszył, ale ujechał około 60 km i utknął w szczerym polu. – W wyniku awarii lokomotywy w okolicach stacji Mrozy – potwierdza rzeczniczka PKP Intercity. Ostatecznie pasażerowie zostali poinformowani, że mają się przesiąść do osobowego pociągu Kolei Mazowieckich.
– Zapłaciłam za pociąg pospieszny, a jechałam kolejką podmiejską. W Warszawie miałam być przed godziną 11, a dojechałam przed 14 – skarży się pani Dorota.
W takim stylu spółka PKP Intercity „zorganizowała” ostatni kurs pociągu IC Inka przed roczną przerwą spowodowaną przebudową toru między Lubartowem a Parczewem. Od dziś na odcinku Lublin-Łuków kursuje komunikacja zastępcza. – Umówione w Warszawie spotkania specjalnie przełożyłam z 1 września na 31 sierpnia, żeby jeszcze pojechać tym ostatnim pociągiem. Zawiodłam się.
Kolej standardowo przeprasza i informuje, że niezadowolona pasażerka może złożyć reklamację.