W tym tygodniu otwarta została wystawa poświęcona historii jednego z pierwszych, większych zakładów przemysłowych w Lubartowie - huty szkła. Zdjęcia, archiwalne materiały prasowe i wspomnienia hutników zebrał lubartowianin, Paweł Talma, który sam pochodzi z wielopokoleniowej, hutniczej rodziny.
Dziś mamy okazję zajrzeć trochę do tego pieca hutniczego - zaczął swój wstęp otwierający wystawę dyrektor lubartowskiej biblioteki miejskiej, Grzegorz Winnicki. W poniedziałek lubartowianie mieli okazję przypomnieć sobie historię jednego z kluczowych swego czasu zakładów pracy - wspomnianej huty. To właśnie tutaj ozdabiano popularne zwłaszcza w okresie PRL-u, szklane ozdoby, które trafiały na regały wielu polskich mieszkań, jak krzyształowe popielnice, misy, kafarki, dzbanki itp.
Zakład otwarto już w 1922 roku, a jego właścicielem był Aaron Halbersberg posiadający podobną hutę we Lwowie, a w samym Lubartowie miał młyn. W okolicach nadwieprzańskiego miasta nie trudno było o dobrej jakości piasek, a istniejąca kolej ułatwiała transport towarów. Brakowało tylko fachowców, więc tych ściągnięto do Lubartowa z innych części kraju, w tym szklarzy z "dziada-pradziada" posiadających rodzinne tradycje w tej branży sięgające nawet XVII wieku. Pierwszą załogę uzupełnili nowi pracownicy z Lubartowa i okolic, którzy zawodu uczyli się od podstaw. Gdy na początku lat 20-tych zeszłego wieku huta zaczęła wypuszczać pierwsze butelki, była największym zakładem przemysłowym w powiecie.
Działalność tej prywatnej firmy przerwała wojna. W jej trakcie zakładem zarządzali Niemcy, którzy wykorzystywali jego moce produkcyjne na własne potrzeby, m.in. fiolek z lekarstwami dla żołnierzy Trzeciej Rzeszy. W czasie wojny wielu hutników oraz ich rodzin, jak wspomina autor wystawy, było mordowanych i więzionych w obozach koncentracyjnych.
Po wojnie Polska była już ludowa, a zakłady przemysłowe, takie jak lubartowska huta trafiły w ręce państwa. W tym czasie działały już nowe huty, o wiele wydajniejsze z automatycznymi liniami. Ta z Lubartowa już w latach 60-tych z uwagi na brak inwestycji, była przestarzała. Mimo doświadczonej kadry, z powodu technologicznego opóźnienia, nie była w stanie produkować tyle butelek, ile konkurencja. Gdy załodze w oczy zaczęło zaglądać widmo zwolnień, nastąpił przełom - przestawienie produkcji na wkłady do termosów. Zapotrzebowanie na ten produkt było wysokie, znalazły się też środki na przebudowę przedsiębiorstwa i tak na początku roku 1966 Lubartów zaczął dostarczać na rynek swój nowy hit.
Innym produktem jeszcze bardziej kojarzącym się z lubartowską hutą były wspomniane już kryształy. Te nie powstały w całości w Lubartowie, ale jak tłumaczy autor wystawy, były tutaj szlifowane i zdobione charakterystycznymi wzorami. W latach 70-tych otwarta została nawet przyzakładowa szkoła, która kształciła młodych szlifierzy.
Niestety po 1989 roku, gdy Polska pożegnała gospodarkę centralnie planowaną na rzecz rynkowej, sytuacja ekonomiczna huty znacznie się pogorszyła. Zakład próbowano utrzymywać, ale nawet po prywatyzacji, podzielił los wielu innych polskich przedsiębiorstw zamkniętych w III RP. Hutę zamknięto w roku 2006, a kilka lat później wyburzono na rzecz supermarketu, pozostawiając na jej miejscu jedynie charakterystyczny komin.
W Lubartowie nadal żyje wielu byłych hutników, ich rodzin, osób związanych z zakładem. Wielu z nich pojawiło się w ostatni poniedziałek w miejskiej bibliotece, by wziąć udział w wernisażu poświęconym hucie. Wystawę prezentującą jej historię od powstania po rozbiórkę przygotował Paweł Talma. Jego rodzina od wielu pokoleń związana jej z hutami szkła, także z tą lubartowską. Od początku roku zbierał materiały, archiwalne zdjęcia, materiały prasowe, rozmawiał z byłymi pracownikami.
Efekty tej pracy można oglądać do końca stycznia. Biblioteka znajduje się w Lubartowie przy ul. Lubelskiej 36.