Założycielka i właścicielka firmy Bialcon istniejącej na rynku modowym ponad 20 lat. Dyrektor kreatywna marek Bialcon i Rabarbar, właścicielka Pałacu w Cieleśnicy oraz Manufaktury Cieleśnica. Laureatka licznych nagród, między innymi Lwa Koźmińskiego, Złotej Pętelki, Ambasadora Wschodu, Marki Lubelskiej, Gazeli Biznesu, Dobre bo Bialskie, Wawrzyna Podlasia, Wehikułu Czasu przyznawanego przez Gazetę Prawną, a także Lauru Konserwatorskiego za odrestaurowanie Pałacu w Cieleśnicy (fot. Maciej Zienkiewicz / archiwum Barbary Chwesiuk)
Rozmowa z Barbarą Chwesiuk, projektantką mody, właścicielką firmy Bialcon, dyrektor kreatywną marek Bialcon i Rabarbar, właścicielką Pałacu w Cieleśnicy oraz Manufaktury Cieleśnica.
• Korzenie rodzinne?
– Wieś Niemojki za Łosicami. Stamtąd pochodzi babcia Stanisława. W domu babci się urodziłam i mieszkałam do szóstej klasy. Mieszkaliśmy razem z dziadkami w drewnianym domu. Następnie przeprowadziliśmy się do nowego, murowanego domu, wybudowanego przez ojca, gdzie nasza gromadka (była nas siódemka dzieci) dostała dwuosobowe pokoje. To już były luksusy.
• Szkoła?
– Chodziłam do podstawówki w Niemojkach, dalej było Liceum Bolesława Prusa w Siedlcach. Chciałam studiować wzornictwo przemysłowe, skończyłam studia na SGPIS, na kierunku Handel wewnętrzny. Warto dodać, że skończyłam studia z dwójką dzieci.
• Jak to?
– Męża Darka poznałam w liceum. Kiedy byłam na pierwszym roku studiów, zdecydowaliśmy, że się pobierzemy. Miałam 19 lat. On był na trzecim roku Politechniki.
• Pamiętasz ten moment, kiedy między wami zaiskrzyło?
– Pewnie. Ja jestem taka podlaska, romantyczna dusza. Zobaczyłam go w internacie, zeszłam na film "Noce i Dnie", bo kochałam się w Bogumile. Zobaczyłam Darka i strzała Amora mnie ugodziła.
• Ile lat jesteście małżeństwem?
– Od 1985 roku. Już straciłam rachubę. 34 lata idzie. Udało się przetrwać. To coraz rzadszy przypadek. Myślę, że prawdziwa miłość pomogła. Nie zawsze między nami było różowo, w dodatku mamy zupełnie różne charaktery. Natomiast w chwilach słabych wracały do mnie czułe wspomnienia, niosąc siłę do pokonania przeciwności.
• Czym jest miłość?
– Ma różne oblicza. Miłość dojrzewa i się zmienia. To jest tęsknota, przywiązanie, potrzeba troski o drugiego człowieka i odpowiedzialność za drugą osobę.
• Wróćmy do kariery zawodowej.
– Praca po studiach w Wydziale Rozwoju Gospodarczego UM Biała Podlaska. Dwójka dzieci - Szymon i Kuba - trafiła do żłobka. Szybko zwolniłam się z urzędu. W 1992 roku zaczęłam prowadzić działalność gospodarczą, organizując targi na Białorusi. Miałam biuro w Białej, drugie w Brześciu. Po trzech latach, kiedy przekraczanie granicy zaczęło być uciążliwe, pomyślałam o projektowaniu i produkcji odzieży. Rynek był ciężki, ja myślałam o frajdzie z projektowania.
• Decyzja była słuszna?
– Włożyłam w projektowanie całe serce, pasję, zaczęło wychodzić. W 1995 roku postał Bialcon. Dziś mamy 70 sklepów pod szyldem Bialcon i Rabarbar w całej Polsce i drugie tyle mulibrandowych butików, które są naszymi klientami. W sumie na mapie Polski mamy 150 punktów. Jesteśmy rozpoznawalną marką.
• Sama projektujesz?
– W dziale projektowym pracuje kilka osób, ale tworzę największą część kolekcji. O tym, co wchodzi do produkcji, decydujemy kolektywnie. Być może szyjemy zbyt dużo rzeczy zachowawczych i spokojnych, ale tego wymaga od nas rynek. Siedem lat temu powstał pomysł na markę "Rabarbar", gdzie uciekam od monotonii kostiumów do biura czy urzędu i mogę sobie poszaleć.
• Na przykład ze słynnymi pereborami?
– Tak. Perebory to unikalne wzory tkackie z południowego Podlasia, które zostały na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Pierwsza kolekcja z pereborami powstała kilka lat temu. Same perebory były tkane ręcznie na krosnach przez nadbużańskie tkaczki. Do letniej kolekcji lnianej, która powstała w tamtym roku - także.
• Odejdźmy od mody. Kto wpadł na szalony pomysł, żeby odrestaurować pałac w Cieleśnicy wraz ze stawami rybnymi, dzikim parkiem i oranżerią?
– To był mój pomysł. Rodzina z całych sił próbowała mnie odwieść od tego bardzo ryzykownego projektu, ale byłam pewna swego. Kilkanaście lat temu zrobiłam na tle pałacu sesję zdjęciową kolekcji. Marzyłam o chacie na wsi. Któregoś dnia syn Kuba wracając ze studiów zobaczył tablicę z napisem, że pałac jest na sprzedaż. Znalazłam właścicielkę, która trzy lata wcześniej wraz z mężem kupiła pałac, mąż umarł, podjęłam decyzję o kupnie. Była trudna. Ale nie żałuję.
• Dostałaś Laur Konserwatorski za odrestaurowanie Pałacu w Cieleśnicy?
– Tak. W sezonie działa tu pensjonat, odbywają się spotkania biznesowe, konferencje, koncerty. Młodszy syn Szymon zajął się hotelem i Manufakturą Cieleśnica, wytwarzającą bio produkty: mieszanki ziołowe, herbaty, syropy. Pracujemy nad produkcją nalewek, bo zabytkowa winiarnia zobowiązuje. Starszy Kuba odpowiada za marketing w Bialconie. Małymi krokami wszystko idzie w dobrą stronę.
• Teraz postawiłaś kolejny krok: sprzedajesz akcje firmy?
– Tak. Firma jest rozkręcona, dzieci poczuły, że to jest ich warsztat pracy, że jest do czego ręce przyłożyć. Pomyślałam, że jeśli podzielimy się własnością z innymi, to będzie lepiej. Stało się to w momencie, gdy pojawiła taka możliwość. Każdy może wystartować z projektem crowdfundingowym, który daje możliwość sprzedaży akcji przez internet. Bez wchodzenia na giełdę.
• Uda się?
– Wierzę w to, że po kilku emisjach akcji uda nam się uzbierać dużą rzeszę akcjonariuszy zarówno firmy Bialcon jak Pałac Cieleśnica SA. Liczę na to, że wyłoni się także społeczność, która będzie nas wspierać w zarządzaniu Bialconem. A pałac będzie domem dla dużej ilości akcjonariuszy, zaś akcje w obu przypadkach przyniosą im dywidendy.
• Marzenia?
– Czas ucieka. Chciałoby się mieć trochę wolnego na podróże. Ale z drugiej strony ciągnie mnie do nowego biznesu. Pasjonuje mnie drewniana architektura. Chciałabym zebrać grupę inwestorów, z którą zajmę się budową domów drewnianych na Podlasiu. Z jednej strony oddawanych dwelopersko, ale z drugiej strony sprzedawanych wraz z krajobrazem. Marzy mi się także wybudowanie wioski ze stałymi mieszkańcami ale także domkami hotelowymi. Z ogródkami i ogrodami. Marzyłam także o kolejnych studiach, wybrałam podyplomową historię sztuki, w planach mam jeszcze filozofię. Na razie prywatnie studiuję Tatarkiewicza.
• Czy Cieleśnica ma nadbużańską duszę?
– Tak, jak całe Podlasie działa kojąco i uspokajająco. Wierzę, że założenie pałacu, park, stawy promieniuje harmonią i po swojemu "składa" człowieka w całość. Po raz drugi w czerwcu zorganizujemy plenerowy festiwal ziół. Przyglądamy się trendowi cyfrowego detoksu i turnusom z ideą: "Odłącz się i połącz się". Cieleśnica jest wymarzonym miejscem do tego, żeby odłączyć się od cyfrowego świata i połączyć się z sobą.
===
Barbara Chwesiuk
Założycielka i właścicielka firmy Bialcon istniejącej na rynku modowym ponad 20 lat. Dyrektor kreatywna marek Bialcon i Rabarbar, właścicielka Pałacu w Cieleśnicy oraz Manufaktury Cieleśnica. Laureatka licznych nagród, między innymi Lwa Koźmińskiego, Złotej Pętelki, Ambasadora Wschodu, Marki Lubelskiej, Gazeli Biznesu, Dobre bo Bialskie, Wawrzyna Podlasia, Wehikułu Czasu przyznawanego przez Gazetę Prawną, a także Lauru Konserwatorskiego za odrestaurowanie Pałacu w Cieleśnicy