- Ten kongres jest spóźniony przynajmniej o pół roku. Na wiosnę jeszcze była szansa. Trzeba było tylko odsunąć od władzy ludzi Millera. Teraz to już wygląda tylko jak lifting w hospicjum.
• SLD już się pana zdaniem nie podniesie?
- Nie, nie. Podniesie się. I to już niedługo. Szansa zwiększy się po wyborach parlamentarnych. Władze przejmie Platforma Obywatelska i znowu wzrosną szanse lewicy.
• Bo takim jesteśmy elektoratem, że nie lubimy rządzących?
- Nie. Bo według naszych ustaleń część tych, którzy teraz popierają platformę, to tak naprawdę ludzie o lewicowych poglądach, którzy chcą na przykład, by zająć się bankrutującymi przedsiębiorstwami prywatnymi. Tyle że tak naprawdę u nas żadnej lewicy nie ma. No i oni nie mają na kogo głosować. A skoro nie mają, to głosują na partię zwycięską. To jest teraz na Platformę. I ja myślę, że ta właśnie część wyborców odwróci się od prawicy, jak tylko okaże się, że niewiele się zmieniło.
• Czyli SLD jeszcze zatriumfuje?
- Tylko jest jedno ale: bez ludzi Millera. Bez tych nazwisk, które pojawiały się w kontekstach kolejnych afer.
• Tyle że to właśnie ludzie Millera mają nadal rządzić w sojuszu. Jednym z nich jest Grzegorz Kurczuk. Pan go zna?
- Szanuję Grzegorza za to, jakim był ministrem sprawiedliwości. Za jego postawę. Bo nie podporządkował się do końca władzom swojej partii.
• Mówi się, że może zająć jedno z najwyższych stanowisk w SLD. Może będzie wiceprzewodniczącym, może sekretarzem...
- Moje zdanie jest takie: dotychczasowi baronowie powinni odejść. Trzeba obalić ciche przywództwo Millera, zrobić rozrachunek z aferami. Dopuścić ludzi młodych. Inaczej się nie uda.
• Na stronie internetowej SLD są reklamy kilku lewicujących czasopism. Linku do pana gazety jednak tam nie ma. Dlaczego?
- Jakoś ostatnio mnie nie lubią...