Tymczasowe wiaty, które stoją przy przystanku PKS w Kazimierzu Dolnym postoją jeszcze do przyszłego roku. Dopiero wtedy ruszy odbudowa spalonego drewnianego budynku, który stał w tym miejscu przez lata.
W tym roku w miejsce drewnianego budynku postawiono tymczasowe wiaty, aby podróżni mieli gdzie się schronić przed deszczem. Wyglądają one mało atrakcyjnie i co tu dużo mówić - nie pasują do tego miejsca, a turyści wysiadający z autobusu w Kazimierzu trafiają na początku pobytu na mało atrakcyjny widok. Wprawdzie odbudowa przystanku miała ruszyć z kopyta, ale na drodze stanęły m.in. przepisy budowlane.
Ponieważ większy przystanek ma stanąć dokładnie w miejscu spalonego, o zgodę na budowę trzeba było poprosić właściciela sąsiedniej działki, bo naruszone zostaną przepisowe normy odległości. Ten wyraził zgodę, ale dużo czasu zajęła urzędowa korespondencja, bo sąsiad mieszka w USA. Potem Starostwo Powiatowe w Puławach musiało wystąpić do Ministerstwa Budownictwa o odstępstwo od przepisów dotyczących odległości. Ministerialne pozwolenie na budowę przystanku bliżej sąsiedniej działki już jest.
- Projektowanie przystanku jest już w końcowej fazie - mówi Maciej Żurawiecki, zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego.