Na wytykanie nieprawidłowości i krytykę właściciel portugalskiej sieci sklepów Biedronka odpowiedział procesem sądowym. Wytoczył go przed lubelskim sądem stowarzyszeniu zrzeszającemu osoby skrzywdzone przez firmę.
- Wytoczyli nam cztery takie procesy, z których już dwa wygraliśmy - mówi Lech Obara, pełnomocnik Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe. - Proces lubelski jest największy, bo sąd zajmował się całą gamą nieprawidłowości, które stowarzyszenie wytknęło tej sieci.
Stowarzyszenie w wywiadach prasowych i programach telewizyjnych zarzucało sieci Biedronka m.in. łamanie praw pracowniczych, nierzetelne rozliczenie czasu pracy, a nawet doprowadzenie do śmierci do pracownicy sklepu w Ustce. Biedronka wytoczyła proces. Zarzuciła stowarzyszeniu i jego prezesowi naruszenie dobrego imienia firmy. Domagała się przeprosin w gazetach i 100 tys. zł na cel charytatywny.
Lubelski sąd zlecił przesłuchanie kilkudziesięciu świadków, ściągnął niekorzystne dla Biedronki wyniki kontroli inspekcji pracy. Wynikało z nich, że w sklepach tej sieci nagminnie nierzetelnie rozliczano godziny nadliczbowe. W aktach sprawy jest też wyrok sądu karnego, skazujący kierowników rejonów za namawianie szefów sklepów do łamania praw pracowniczych.
Wyrok zapadł jesienią ub. roku. Sprawa zakończyła się zwycięstwem stowarzyszenia. Sąd Okręgowy w Lublinie doszedł do wniosku, że zarzuty o mobbing w Biedronkach, były prawdziwe. Uznał też, że stowarzyszenie nie może nawet odpowiadać za stwierdzenia obraźliwe, bo właściciele Biedronki sami łamali zasady współżycia społecznego i nie przysługuje im ochrona prawna. Według lubelskiego sądu, wytaczając proces chcieli powstrzymać dalszą krytykę ze strony stowarzyszenia.
Wczoraj prawnik Biedronki przekonywał, że wyrok Sądu Okręgowego jest niesłuszny. Sąd Apelacyjny w Lublinie swoje orzeczenie ogłosi 27 stycznia.