Kilka zespołów szkół rolniczych z regionu chce trafić pod skrzydła ministra rolnictwa. Ale pojawił się problem. Jeśli w szkole oprócz klas o profilu ściśle rolniczym są też kierunki ogólnokształcące - resort rolnictwa nie może jej przejąć. Tak wynika z rozporządzenia ministra edukacji.
Stosowane zapisy muszą się znaleźć w porozumieniu, które ewentualnie podpisze samorząd i ministerstwo. Jednocześnie samorządy mogą w dokumentach zadeklarować, że będą zamykać klasy nierolnicze. Tak będzie w przypadku Zespołu Szkół im. Kajetana hrabiego Kickiego w Sobieszynie, przy którym działa też ogólniak.
- Liceum Ogólnokształcące będzie w szkole ostatni rok, żeby uczniowie trzeciej klasy mogli dokończyć naukę. Potem szkoła w Sobieszynie będzie już kształciła na kierunkach czysto rolniczych - mówi Leszek Filipek, starosta rycki.
Rozmowy dotyczące porozumienia pomiędzy samorządem ryckim i ministerstwem dobiegają końca. Samorząd przekaże ministerstwu szkolny budynek i część otaczającego go terenu, na którym działa niezbędne do prowadzenia szkoły gospodarstwo.
- Wydzieliliśmy już działki - dodaje Leszek Filipek.
Terminu podpisania porozumienia jeszcze nie ma. Mówi się o połowie września.
Szkoły przeszły by pod skrzydła resortu rolnictwa od nowego roku kalendarzowego. Do podpisania deklaracji szykują się także samorządy prowadzące zespoły szkół w Kijanach, Potoczku, Okszowa. Tam sytuacja dotycząca kierunków kształcenia jest jasna.
Problem pojawił się jednak w przypadku zespołu szkół w Pszczelej Woli, który prowadzi lubelskie starostwo. Oprócz klas o profilach rolniczych w zespole działa też gimnazjum, liceum ogólnokształcące i szkoła policealna o profilu nierolniczym.
- Nie chcemy dzielić zespołu, uważam, że ministerstwo powinno przejąć szkołę w całości. Nie ma sensu, żeby w jednym obiekcie coś podlegało staroście, a coś ministrowi - mówi Paweł Pikula, starosta lubelski.