Nie ma tygodnia bez informacji o kolejnych oszukanych. Co jakiś czas pojawiają się też nowe metody oszustów. Jak działają oszuści i jak się przed nimi ustrzec?
Oszuści wykorzystują skomplikowane socjotechniki, które sprawiają, że tracimy zdolność racjonalnego myślenia i oddajemy wszystkie oszczędności, jakie mamy. Oszuści z roku na rok stają się coraz sprytniejsi i tworzą coraz nowsze metody, jednak są dwie, które najczęściej pojawiają się w policyjnych statystykach.
– W 2023 roku odnotowaliśmy 78 oszustw metodą na wnuczka i policjanta. Łączne straty finansowe osób pokrzywdzonych wyniosły ponad 4 miliony złotych – informuje nadkomisarz Andrzej Fijołek rzecznik prasowy KWP w Lublinie. – W wyniku naszych działań odzyskane zostały środki o łącznej wartości ponad 500 000 złotych.
Atak hakerski na umysł
„Pani/Pana bliski miał wypadek...” „Pańskie oszczędności są zagrożone...”, „Musi Pan/Pani pomóc w policyjnej akcji...” – tak najczęściej zaczynają się rozmowy oszustów ze swoimi ofiarami. Te przekazy to tak naprawdę zwykłe socjotechniki, które mają za zadanie uzyskanie poufnych lub niedostępnych na co dzień informacji.
– Socjotechniki można porównać do ataków hakerskich, jednak nie są one skierowanie na oprogramowanie komputerowe a wprost na człowieka i wykorzystywane w nich są znajomości ludzkich słabości oraz psychologia – tłumaczy Norbert Reja, lubelski psycholog.
Jak wskazuje, podstawową zasadą działania oszustów jest działanie na ludzkich słabościach. Wśród najczęściej wykorzystywanych socjotechnik znajdziemy presję czasu, zarzucenie wędki czy pozycję autorytetu. Jedną ze słabości, a zarazem socjotechnik, wykorzystywanych przez oszustów jest bezpieczeństwo naszych bliskich. Schemat działania oszustów bazujących na naszych uczuciach możemy przedstawić na zeszłorocznym przykładzie z Lublina.
– Na numer telefonu 58-letniej mieszkanki Lublina zadzwoniła osoba, która podawała się za policjanta. Fałszywy funkcjonariusz poinformował kobietę, że jej mąż spowodował bardzo groźny wypadek, w którym ktoś zginął. W związku z tym potrzebne miały być pieniądze dla rodziny poszkodowanej – relacjonował przebieg zdarzeń nadkomisarz Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji. Kobieta uwierzyła w te słowa i przekazała oszustom 230 tys. zł.
Tracimy instynkt
Tutaj mieliśmy do czynienia z metodą dużego przebodźcowania.
– Podczas takiej rozmowy dostajemy „w twarz” dużą dawką emocji zmieszaną z presją czasu. W tej sytuacji tracimy instynkt samozachowawczy i zaczynamy szukać najprostszego rozwiązania problemu: w tym przypadku zapłacenia oszustowi – tłumaczy Norbert Reja.
Czy możemy się tego ustrzec?
Można wpędzić oszusta w tzw. „kozi róg”, i przechytrzyć go zasypując go pytaniami, gdzie to się stało, jak wyglądała osoba, która ten wypadek spowodowała, czy coś mówiła, itp. Ale najlepszym rozwiązaniem jest zakończenie rozmowy z potencjalnym oszustem i zadzwonienie do bliskiej osoby, która rzekomo brała udział w wypadku. Inną socjotechniką wykorzystywaną przez oszustów jest łatwa chęć wzbogacenia się.
Kto nie chciałby nie wychodząc z domu zarabiać milionów?
Tak właśnie pod koniec grudnia było z 71-letnim mieszkańcem Lublina, który chcąc zarobić na kryptowalutach stracił łącznie blisko 4 mln złotych. Schemat działania jest zawsze bardzo podobny – w internecie natrafiamy na ogłoszenie o inwestycjach i łatwym gwarantowanym zarobku. Często jeszcze te ogłoszenia okraszone są wizerunkiem znanych i lubianych osób. Następuje tzw. „zarzucenie wędki”. Najpierw wpłacamy małe kwoty, a oszuści pokazują nam zyski. Chcąc zyskać więcej, wpłacamy więcej, aż w końcu kontakt się urywa i zostajemy bez oszczędności albo z długami. Czy możemy się przed tym ustrzec? Tak, zachowując racjonalne myślenie i pamiętając, że pieniądze nie spływają same z nieba.
– Zanim zaczniecie inwestować, warto zapoznać się ze wszystkim zasadami, jakie dotyczą tego typu działalności. Nie należy ulegać presji i działać pod wpływem chwili. Jeśli podejrzewamy, że doszło do oszustwa, jak najszybciej skontaktujmy się ze swoim bankiem. Należy również o podejrzeniach zawiadomić policję – przestrzega nadkomisarz Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji.
Mundur zaufania obywatelskiego
„Jesteśmy funkcjonariuszami policji i prowadzimy akcję skierowaną przeciwko oszustom. Pańskie oszczędności są zagrożone, proszę nam je przekazać, a po złapaniu przestępców wszystko zwrócimy”. „Dzwonię z banku. Zauważyliśmy na Pańskim koncie podejrzane transakcje. Jeśli nie przeleje Pan/Pani oszczędności na bezpieczne konto, to straci pan/pani wszystko”
– Jest to odmiana phishingu, tak zwany vishing. W tej socjotechnice wykorzystywany jest autorytet, czy zawód zaufania publicznego. Bo przecież policjant ma nas chronić, pracownik banku dbać o nasze oszczędności. Dodatkowo jeszcze wykorzystują preteksty takie jak odgłosy znane z banku czy komendy, by bardziej wzbudzić nasze zaufanie. A w sytuacji zagrożenia nie działamy analizując wszystkiego po kolei, tylko jak najszybciej chcemy ratować nasz dobytek. Dodatkowo oszust naciska na nas wywierając presję czasu – tłumaczy psycholog.
Oszuści mogą do nas zadzwonić, by zrobić przelew czy schować oszczędności, lub w przypadku oszustwa na funkcjonariusza policji przyjść do nas do domu, i odebrać pieniądze i cenne przedmioty.
– Policjanci nigdy nie proszą o wypłacanie, przekazywanie czy przelewanie pieniędzy. Nie informują też przez telefon o prowadzonych akcjach, operacjach czy innych działaniach policyjnych. Każda osoba, która padając się za policjanta prosi o przekazanie lub wypłatę pieniędzy jest oszustem – podkreśla nadkomisarz Andrzej Fijołek, rzecznik lubelskiej policji. W przypadku oszustwa na „pracownika banku” należy pamiętać, że nasze pieniądze na lokatach czy innych kontach są bezpieczne i nikt bez naszej wiedzy nic z nimi nie robi.
Jeśli otrzymamy taki niepokojący telefon możemy zadzwonić na infolinię naszego banku i przede wszystkim powinniśmy zgłosić sprawę na policję.
Romantyczny żołnierz w potrzebie
Jest bardzo przystojny, zajmuje stanowisko zaufania publicznego, takie jak żołnierz, lekarz, biznesmen i jest samotny. Nawiązuje kontakt przez portale randkowe lub media społecznościowe i pisze z ofiarą przez długi czas wzbudzając zaufanie i zapewniając, że to właśnie z nią chce spędzić resztę swojego życia.
Nagle przychodzi taki moment, że jego życie wywraca się do góry nogami i potrzebuje pieniędzy by odzyskać swój status i by mogli żyć długo i szczęśliwie.
Kobieta przelewa często duże kwoty pieniędzy, tak jak w przypadku „Lekarza ONZ”, lublinianka straciła łącznie ponad 85 tys. zł. Po przesłaniu pieniędzy czar pryska i kontakt się urywa, a najczęściej kobieta pozostaje ze złamanym sercem i długami lub brakiem oszczędności.
– Często te kobiety są po przejściach i szukają stabilizacji lub przygody. Właśnie dlatego ten obcokrajowiec wydaje się dla nich taki atrakcyjny. Ponadto taki mężczyzna tworzy wokół siebie taką otoczkę, że ma bardzo dużo do zaoferowania, w kwestii zarobków czy statusu społecznego. I oprócz tego oszust zna potrzeby kobiety i część z nich zaspokoić już podczas rozmowy przez komunikator, albo zapewnić o ich spełnieniu w kontakcie bezpośrednim – tłumaczy Norbert Reja, porównując to do efektu „księcia z bajki”.
Czy da się ustrzec przed socjotechnikami stosowanymi przez oszustów? Zarówno policja jak i psycholog zwracają uwagę na to, by w takich sytuacjach zachować zimną krew i weryfikować informacje jakie uzyskujemy od rzekomego rozmówcy. A jeśli mamy podejrzenia, że możemy być oszukiwani, powinniśmy niezwłocznie powiadomić policję.