Nagrodę za dobre wydanie pieniędzy unijnych mamy prawie pewną – zapewnia Urząd Marszałkowski w Lublinie. Honor województwa uda się ocalić w ostatniej chwili, ale wysokość wygranej nie powali na kolana.
To wreszcie dobra wiadomość, bo od kilku miesięcy piszemy, że Lubelskie zajmuje ostatnie miejsce w wyścigu o dodatkowe pieniądze. W listopadzie sytuacja była dramatyczna. Według danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, rozliczyliśmy zaledwie 11,4 proc. RPO (Urząd Marszałkowski twierdził, że było nieco lepiej). Lubelskie mogło być obok mazowieckiego, śląskiego i warmińsko-mazurskiego województwem, które zaprzepaści szansę. Na bonus już dawno zapracowało 12 województw.
Ministerstwo od stycznia poganiało maruderów. Nasi urzędnicy tłumaczyli, że opóźnienie wynika m. in. z rozdrobnienia projektów oraz zwłoki samorządów, które nie śpieszyły się z rozliczeniem dotacji. – Nie wiadomo jeszcze, ile pieniędzy dostanie nasze województwo, ale wysokość nagrody nie powali nas na kolana – stwierdza Krzysztof Hetman, nowy marszałek województwa, który jeszcze jako wiceminister w MRR przypominał o szybkim wydawania unijnych dotacji.
Lubelszczyzna walczy przede wszystkim o honor, bo udział w nagrodzie będzie najpewniej niewielki. Największa chwała i pieniądze spłyną na zwycięzców.
Jeśli nasz region zamknie tabelę premiowanych województw, to otrzymamy zaledwie ok. 9 mln euro z puli 512 mln euro. Jednak możemy ostatecznie uplasować się nieco wyżej, o ile wydawaliśmy pieniądze przede wszystkim na cele premiowane przez Unię: przedsiębiorczość, innowacje czy ekologię.
Na co zostanie przeznaczona nagroda, zdecyduje Zarząd Województwa. Na pewno niemal połowę trzeba będzie przekazać na projekty związane z innowacyjnością, ekologią i transportem. Nagroda zostanie wypłacona w przyszłym roku.