Dwójka kierowców z Lublina zaopiekowała się młodą mewą. Ptasie dziecko przejechało z nimi kilka tysięcy kilometrów, by trafić do ośrodka prowadzonego przez ornitologów. Teraz lata już na wolności i może nie pamięta, że ma na imię Sroka.
To będzie opowieść drogi ze szczęśliwym zakończeniem, bo bohaterka zniknęła ludziom z oczu wypuszczona na wolność nad Wisłą w Piotrawinie.
– Pewnego dnia dostaliśmy wiadomość: Bylibyście w stanie przyjąć jakiegoś prawie lotnego młodziaka? – wspomina ornitolog Łukasza Bednarz z Fundacji Ptasie Horyzonty. Okazało się, że chodzi o młodą mewę siwą. Nielotny ptak był pod Legnicą, błąkał się tam dokarmiany przez ludzi.
– Od początku wiedzieliśmy, że powinna wrócić na wolność, bo nawet złota klatka nie będzie dla niej dobrym rozwiązaniem. Choć baliśmy się, że nie znajdziemy dla niej nigdzie miejsca i już się zastanawialiśmy co z nią zrobimy w domu – opowiada pani Agnieszka z Lublina, która ze swoim chłopakiem Pawłem uratowała młodą mewę i szukali kontaktu z ornitologami.
Traf chciał, że akcja ratunkowa była niespodziewanie długa i zostały po niej świetne zdjęcia. Jak tu się nie zainteresować widokiem młodej mewy siedzącej na kierownicy ciężarówki.
– To zdjęcie z postoju, zwykle siedziała w kupionym dla niej transporterze. Tak dla jej i naszego bezpieczeństwa – wspominają ptasi opiekunowie.
Sroka na pokładzie
Oboje są zawodowymi kierowcami, jeżdżą po Polsce i Europie. Stojąc na placu jednego z międzynarodowych koncernów handlowych pod Legnicą i czekając na załadunek, zobaczyli jak pracownik firmy kuca i głaszcze chodząca mewę.
– Była 1 w nocy, ale tam światła nie gasną całą dobę, ciągle podjeżdżały kolejne ciężarówki. Usłyszeliśmy, że ptak jest tam od ponad tygodnia, jeszcze nie umie latać i lgnie do ludzi. Zrobiło mi się go żal. Pomyślałam, że albo ktoś to mewie dziecko przejedzie albo ono oszaleje od tych świateł. Zapakowałam ją w pudełko i zaczęłam szukać informacji: komu ją oddać, co mewy jedzą i w ogóle jak żyją – relacjonuje pani Agnieszka.
W momencie, kiedy ruszali dalej, przekonani, że ich dwutygodniowy kurs się kończy okazało się że, dostają kolejne, zagraniczne zlecenie.
5 tysięcy km
I tak mewa, która dostała na imię Sroka pojechała w podróż życia ze swoimi opiekunami. Po drodze kierowcy zgłębiali w internecie tajniki życia mew i szukali dla niej schronienia. Od hodowców gołębi dostali namiary na kogoś z Ustki, kto opiekuje się rannymi i poszkodowanymi mewami a ten skontaktował ich z Fundacją Ptasie Horyzonty. Organizacją non profit, która zajmuje się czynną ochroną ptaków i realizuje duże projekty badawcze finansowane z polskich i norweskich funduszy.
– Szybko się okazało, że smrodu kupionych ryb nie wytrzymujemy, a jej takie menu nie smakuje. Gustowała za to w mięsnej konserwie i parówkach. Była bardzo kontaktowa, głośno się darła, że chce wody albo jeść. Od dwóch lat jeździmy we dwoje ciężarówką. Gdy mamy postoje lubimy łazić i zwiedzać miasta i miasteczka. Ze Sroką to nie było możliwe, bo nie chcieliśmy jej samej zostawiać na tak długo. Także te półtora tygodnia gdy pokonaliśmy prawie 5 tysięcy kilometrów było bardzo szczególne – relacjonują niezwykłą wyprawę ratunkową ptasi opiekunowie.
Jak tłumaczy Łukasz Bednarz, mewa siwa to gatunek, który notuje największe tempo spadku liczebności w krajowej awifaunie. Sroka prawdopodobnie pochodzi z pierwszego lęgu mewy siwej na dachu w regionie śląskim. – Jesteśmy dumni, że są jeszcze ludzie wrażliwi na przyrodę – napisał ornitolog na stronie fundacji relacjonując dalsze losy mewy.
Sroka trafiła do woliery z 50. płochliwymi mewami siwymi. Nabrała masy, mocy i nieufności do ludzi. Została zmierzona, zaobrączkowana i wypuszczona w sercu Małopolskiego Przełomu Wisły.
Bądź szczęśliwa
Pani Agnieszka przyznaje, że ma słabość do zwierząt. Jej dom jest domem tymczasowym dla wyrzuconych królików i nie tylko. Znaleziona na ulicy i atakowana przez ptaki papuga miała być przechowana chwilę a jest trzeci rok. Teraz stała się specjalistką od mew. Z uśmiechem opowiada, jak pierwszy raz wkładała rękę do pudełka ze Sroką miała rękawice jakich używa się na stacjach benzynowych. Spodziewała się ataku ostrego dzioba. Tymczasem ptasia znajda okazała się więcej niż przyjacielska.
– Widzieliśmy filmiki i zdjęcia z fundacji. Wiemy że trafiła do innych mew a potem na wolność. Mam nadzieję, że jest szczęśliwa i będzie długo żyła – dodaje pani Agnieszka.
Jeśli ktoś zobaczy mewę siwą a na czerwonej obrączce oznaczenie T1LA, może się przywitać ze Sroką.
Fundacja Ptasie Horyzonty od 2021 roku realizuje dwa duże projekty, na które środki przyznał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a są one finansowane przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach funduszy EOG i funduszy norweskich: "Od Wisłoki do Wieprza - czynna ochrona zagrożonych gatunków ptaków w dolinie rzeki Wisły" oraz "Ptasie Horyzonty - czynna ochrona zagrożonych gatunków ptaków na Polesiu Lubelskim" - ten realizujemy w partnerstwie z Poleski Park Narodowy.