Aż do początku maja pełne sadów Powiśle lepiej omijać z daleka. Właśnie zaczęły się opryski.
- Bez chemii nie ma co mówić o prawdziwym sadownictwie - twierdzi prof. Eberhard Makosz z Akademii Rolniczej w Lublinie. - Sady towarowe, dające wysokiej jakości owoce opryskuje się co najmniej piętnaście razy w roku. Zużywa się przy tym ok. 15 kg tzw. substancji czynnej na hektar.
Najwięcej sadów na Lubelszczyźnie rośnie w powiecie opolskim (ponad 8 tys. ha). Gmina Józefów, od lat organizująca święto sadów, ma ich ponad 3 tys. ha. - Teraz nawet urząd opustoszał - mówi żartobliwie Mieczysław Teresiński, wójt gminy Józefów. - Bo wszyscy pracują w sadach.
- W sadach teraz się nie tylko opryskuje - dodaje Lucyna Skorek z Zakrzowa, która wraz z mężem Mieczysławem przekazała gospodarstwo synowi Mariuszowi. - Sadzi się też drzewka. W zasadzie można już ruszać z pierwszym zwalczaniem chwastów, bo już się pojawiają.
O tej porze opryskuje się drzewa zapobiegawczo przeciwko parchowi jabłoni. Bo opryski przeciwko kwieciakowi jabłkowemu już się zakończyły.
Współczesne pestycydy to już w zasadzie nie chemia, lecz biologia. Atakują jeden konkretny gatunek szkodnika, nawet go nie zabijając na miejscu, lecz sprawiając, że nie może się rozwijać, przez co ginie.
Rafał H. Szostak
Kiedy nie pryskać
Podczas kwitnienia, obowiązuje kategoryczny zakaz opryskiwania. I to wszystko jedno, czy kwitną jabłonie czy chwasty, w tym pospolity w sadach mniszek lekarski. - Co prawda wolno wtedy stosować nieszkodliwe dla pszczół środki grzybobójcze, ja jednak uważam, że nie powinno się stosować żadnych oprysków - dodaje prof. Makosz.
W dużej gminie Opole, w ubiegłym roku były tylko dwa przypadki złamania tej zasady. Obaj sadownicy natychmiast zostali wezwani na rozmowy do Urzędu Miasta.