Odległość od ziemi: tysiąc metrów. Czas swobodnego spadania: trzy sekundy. Lądowanie na płycie lotniska: pięć minut później. Uczniowie pierwszych klas liceum lotniczego w Dęblinie właśnie rozpoczęli praktyczne szkolenie spadochronowe.
- Do skoków uczniowie przygotowują się od września. Teorii uczą się w ramach przedmiotu "Zarys wiadomości lotniczych” i trenują w ogródku spadochronowym - mówi ppłk. pilot Andrzej Krajewski, dyrektor Ogólnokształcącego Liceum Lotniczego.
W tzw. ogródku uczniowie ćwiczą otwieranie spadochronu i zachowanie podczas sytuacji awaryjnych. Na sucho trenują też wyskakiwanie z atrapy samolotu. W końcu przychodzi czas,
by zastosować teorię w praktyce.
- Każdy z uczniów klas pierwszych musi oddać po pięć skoków - tłumaczy ppłk Krajewski.
Przyszli lotnicy skaczą w grupach kilkuosobowych pod okiem doświadczonych instruktorów. Zanim wsiądą do samolotu, dokładnie sprawdzają spadochrony (także zapasowe) i odpowiadają na rutynowe pytania instruktora: Czy wszyscy dobrze się czują? Czy wszyscy czują się na siłach, żeby skoczyć? Kilkanaście minut później są z powrotem na ziemi. Z pierwszym skokiem na koncie.
- Pierwszego skoku w zasadzie wcale się nie przeżywa. Wtedy człowiek tak naprawdę nie wie,
co go czeka, więc idzie na żywioł. Dopiero przed kolejnymi są emocje. Szczególnie przed drugim, bo już wiadomo, jak to jest - mówi jeden z licealistów.
Gdy pierwszoklasiści uczą się skakać ze spadochronem, uczniowie klas drugich poznają tajniki lotu szybowcem. Z kolei ich starsi o rok koledzy zaczynają latać na samolotach.