Barbórka za pasem. Ale górnicy z Bogdanki zamiast szykować się do święta, wywiesili wczoraj czarną flagę na bramie. Zapowiadają obronę zakładu. Od rana głosowali w referendum przeciwko połączeniu się z Elektrownią Kozienice.
– Pomysł jest tak głupi, że nie ma się nad czym zastanawiać – mówi ślusarz Sławomir Mazur. – Jestem przeciw takiej prywatyzacji, boję się o miejsca pracy swoje i żony też tu zatrudnionej.
Wczoraj załoga pełna obawy o być albo nie być Bogdanki zaapelowała do parlamentarzystów: Ratujcie kopalnię. – Nie sprzeciwiamy się prywatyzacji, ale sposobowi jej przeprowadzenia. Chcą akcje wzorcowej kopalni w Polsce oddać dziadowi jakim jest Elektrownia Kozienice. Wyciąga się łapę po rentowny zakład i jednym pociągnięciem pióra chce zniweczyć szanse na rozwój – mówi Bogusław Szmuc, przewodniczący ZZ „Górników”.
Parlamentarzyści zgadzają się z pracownikami kopalni. Wczoraj na spotkanie z nimi przyjechało 7 posłów i 5 senatorów. Pod pismem do premiera określającym zamiary ministra skarbu jako „wrogie przejęcie przedsiębiorstwa” podpisali się wszyscy.
– Taka prywatyzacja to nieporozumienie. Będziemy przekonywać premiera, aby odrzucił pomysł ministra. Chcemy indywidualnego toku prywatyzacji, wzorem PKO BP – mówi Izabella Sierakowska, posłanka SdPl. – Nie pierwszy raz bronimy kopalni. Zawsze robiliśmy to skutecznie i tym razem też nam się uda.
Parlamentarzyści obiecali spotkać się z premierem do środy. Pośpiech jest wskazany, gdyż w czwartek projekt ma opiniować Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów.
– Kopalnia nie odstaje rentownością od najlepszych spółek na Giełdzie Papierów Wartościowych takich jak PKN Orlen czy KGHM. Powinniśmy trafić na giełdę jako samodzielny podmiot. Sami doszliśmy do wszystkiego – mówił Stanisław Stachowicz, prezes „Bogdanki”.
Załoga deklarowała, że nie cofnie się przed żadną formą protestu, łącznie ze strajkiem, ale liczy na wsparcie parlamentarzystów. Nie wiadomo, czy Ministerstwo Skarbu zmieni zdanie po wpływem presji. Wczoraj odmówiło odpowiedzi na nasze pytania.