Piraci drogowi i sprawcy pobić wymigują się od płacenia za leczenie swoich ofiar. I chociaż zasądzone na ten cel kwoty są niewielkie, fundusz zdrowia nie radzi sobie ze ściąganiem pieniędzy, a komornikom się nie opłaca.
Najwyższa zasądzona na rzecz NFZ nawiązka wyniosła 2 tys. zł. Tyle miał zapłacić pijany sprawca wypadku. Jego ofiara miała liczne złamania i była leczona w szpitalu. Z kolei najniższa nawiązka to zaledwie 50 zł.
– Jeśli ktoś uchyla się od zapłaty, możemy go przymusić tylko pod warunkiem że wymierzono mu karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem – tłumaczy sędzia Andrzej Woźniak, kierownik Sekcji Wykonania Orzeczeń w XV Wydziale Grodzkim Sądu Rejonowego w Lublinie. – Jeśli dostał inną karę, funduszowi zdrowia pozostaje skierować sprawę do komornika.
Ale zdaniem NFZ wzywanie komornika się nie opłaca. – Koszty egzekucji komorniczej są często większe niż wysokość nawiązki – zauważa Lasota. – Poza tym do egzekwowania niskich kwot komornik się nie pali. Ale pieniądze ze szpitali ściąga chętnie. Wyrwie nawet łóżko spod chorego.
Ani nakazy sądu, ani ponaglenia od NFZ, ani wizja komornika nie pomagają. Tymczasem leczenie ofiar wypadków kosztuje coraz więcej. – Leczymy urazy głowy za 500 zł, ale także za 4,5 tys. zł – mówi lekarz z oddziału urazów wielonarządowych szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie. – Za ratowanie fundusz zdrowia płaci nam mniej niż faktycznie ono kosztuje. Szpital traci. Jestem za tym, aby pijani sprawcy wypadków oraz pijane ofiary ponosili koszty leczenia.
– Pijak lub drań powinien zapłacić – mówi mieszkaniec Chełma. – Albo niech firmy ubezpieczeniowe pokrywają koszty leczenia z polisy sprawcy. To zdrowe rozwiązanie. Szpital leczy, firma płaci, pijak traci.
– Przecież płacimy – mówi Krzysztof Niewiadomy z Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Filar” w Lublinie. – Jeżeli sprawca ma polisę OC, ofiara wypadku może żądać odszkodowania za doznaną krzywdę i szkody związane z kosztami leczenia. Takich spraw mamy bardzo dużo.