Lubelska prokuratura wyjaśnia, co naprawdę zaszło podczas piątkowej interwencji oddziału antyterrorystycznego w Lublinie.
W domu rodziny P., niedaleko centrum Lublina, na wspomnienie o wkroczeniu antyterrorystów wszyscy płaczą. 75-letni właściciel pokazuje twarz ze śladem po uderzeniu i posiniaczoną w nadgarstku rękę. - To od uścisku policjanta - mówi mężczyna.
Piętrowy budynek składa się z dwóch części. Połowę bliźniaka właściciele wynajmowali młodej kobiecie. Według ustaleń policyjnych, mieściła się tam agencja towarzyska powiązana z bandą groźnego gangstera Sławomira S., ps. Piecia. W piątek specjalne oddziały policji wkroczyły do kilkunastu miejsc, w których mogli przebywać gangsterzy. Oddział antyterrorystów z Rzeszowa wpadł też do domu rodziny P. Najpierw przeczesał część budynku z agencją. Potem przez strych antyterroryści wkroczyli do drugiej połowy domu. Podejrzewali, że przestępcy mogli się tam ukryć.
- Usłyszałem rumor - opowiada właściciel domu. - Zdążyłem jeszcze zapalić światło. Zobaczyłem, że jacyś ludzie w kominiarkach schodzą po schodach ze strychu. Jeden z nich powalił mnie ciosem w twarz.
Parę metrów od męża stała jego żona - Trzymałam psa za obrożę - mówi. - Siedział spokojnie. A oni strzelili. Pierwszy pocisk trafił w podłogę i rykoszetem strzaskał szybę, druga kula dosięgła psa.
Wczoraj udało nam się skontaktować z dowódcą antyterrorystów z Rzeszowa. - Na schodach pojawiło się dwóch mężczyzn z psem. Policjant wydał im polecenie, żeby trzymali go na uwięzi - relacjonuje oficer. - Powtarzał to kilkakrotnie. Pies był agresywny. Ruszył w kierunku policjanta, który uskoczył w bok i oddał do niego dwa strzały z broni gładkolufowej.
Jego zdaniem 75-letni mężczyzna wykrzykiwał przekleństwa w kierunku policjantów. - Przewrócił się na schodach - opowiada policjant. - Nawet go nie dotknęli. Kajdanki założyli tylko jego synowi.
- Jak śmią tak kłamać - oburza się rodzina P. - To było bestialstwo.
75-latek ma obdukcję lekarską, która potwierdza, że jego obrażenia mogą być skutkiem pobicia. Złożył do prokuratury doniesienie na policjantów. - Prokurator był już na oględzinach miejsca zdarzenia - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Badamy dwa wątki: użycie siły i zastrzelenie psa.