Lubelscy biznesmeni podnieśli w czwartek alarm. Twierdzą, że realizacja kluczowych dla Lubelszczyzny drogowych inwestycji jest zagrożona, a nasi parlamentarzyści nie robią nic, by zabezpieczyć lubelskie interesy.
– Sytuacja wygląda naprawdę groźnie. Część dróg wypada z realizacji, a budowa innych jest odkładana w nieskończoność – twierdzi Maciej Maniecki, prezes rady. – Jesteśmy traktowani jak region drugiej kategorii. Sądzimy, że drogi S-10, S-11 i S-5 (w zachodniej Polsce – red.) weszły do Narodowego Programu Budowy Dróg kosztem naszych inwestycji, które z niego wypadły.
Przedsiębiorców niepokoi odłożenie w czasie budowy drogi S-12 od Piask do granicy w Dorohusku. Twierdzą też, że budowa obwodnicy Lublina, przebiegającej przez Konopnicę i Dąbrowicę, pozostaje obietnicą bez pokrycia, bo brakuje funduszy. Nie wiadomo, co z odcinkiem S-19 z Lublina do Kraśnika (miał być przebudowywany w tym roku, nic z tego nie wyszło – red.) oraz drogi krajowej nr 74 na odcinku Kraśnik–Annopol.
– Wszystko co dobre kończy się na granicy naszego województwa. Nie ma projektu południowej części obwodnicy Warszawy. O ekspresowym połączeniu z Warszawą (trasa S-17 – red.) nie mamy co marzyć nie tylko w 2013 roku, ale nawet w 2020 roku – uważa Wiktor Szyborski z RPL. I dodaje: Parlamentarzyści z Podkarpacia potrafią skutecznie lobbować. A my tracimy szansę na wyjście z tego żenującego, zacofanego regionu.
Przedsiębiorcy nie zostawili na lubelskich parlamentarzystach suchej nitki. Przypomnieli „Deklarację Lubelską”, podpisaną 19 stycznia 2009 roku, w której nasi posłowie zobowiązali się działać na rzecz lepszego skomunikowania Lubelszczyzny. – A dziś widzimy, że troska naszych parlamentarzystów o inwestycje drogowe jest żadna – twierdzi prof. Włodzimierz Sitko. – Zasługują na czerwone kartki – dodaje Maniecki.
Poseł Stanisław Żmijan (PO), przewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury odpiera zarzuty: Środki na S-17 są zabezpieczone, a do przebudowy S-19 zostanie w listopadzie powołana specjalna spółka. Ale traktuję to wystąpienie przedsiębiorców jako doping dla naszych posłów.
Powodów do niepokoju nie widzi też Janusz Wójtowicz, dyrektor lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Nikt nie obiecywał, że S-12 powstanie do 2015 roku. A na budowę S-17 lada moment ogłosimy przetarg. Nie ma też żadnych zagrożeń, jeśli chodzi o S-19. Jesteśmy traktowani przez centralę naprawdę dobrze – uważa dyrektor Wójtowicz.