Pierwszy wyrok w sprawie dopisywania wyborców
Mieszkańcy Puchaczowa, którzy byli w sądzie, przywitali wyrok owacjami. – Sprawiedliwości stało się zadość – cieszył się Tadeusz Niewolski.
Przypomnijmy. W pierwszej turze wyborów na wójta Puchaczowa, najwięcej głosów dostał Andrzej Skoczylas. Przed druga turą Adam Grzesiuk, urzędujący wójt, wydał zgodę na zagłosowanie 93 osobom, które nie mieszkają w gminie Puchaczów. I prawdopodobnie to sprawiło, że w głosowaniu Grzesiuk dostał o 61 głosów więcej niż Skoczylas. Został wójtem. Zwolennicy przegranego wystąpili do sądu o unieważnienie wyborów.
– W Puchaczowie naruszono przepisy dotyczące sporządzania spisu wyborców – uzasadniał wyrok sędzia Adam Czerwiński. – Wyborcy nie mieli możliwości zastosowania procedury reklamacyjnej i zakwestionowania dopisania osób spoza gminy.
Ponadto, według sądu, ktoś kto głosował w gminie, w której doszło już do rozstrzygnięcia w pierwszej turze, nie może już nigdzie brać udziału w wyborach w drugiej turze. – Zrealizował już swoje prawo do głosowania – stwierdził sędzia.
Wczorajsze orzeczenie nie jest prawomocne. – Będę się odwoływał do sądu apelacyjnego – zapowiedział wczoraj wójt Grzesiuk. – Sąd nadinterpretował przepisy, które każą dopisywać wyborców do ostatniej chwili i nie zakazują im głosowania w drugiej turze.
Na rozstrzygnięcie czeka jeszcze podobna sprawa dotycząca Konopnicy. Przed drugą turą elektorat w tej gminie zwiększył się o ok. 300 osób. Protest wyborczy złożył Mirosław Michalak, który przegrał z Mirosławem Żydkiem wybory na wójta Konopnicy. Unieważnienie wyborów na wójta popiera nawet wojewódzki komisarz wyborczy. Decyzja powinna zapaść pod koniec stycznia. D.J.MB