– Dalecy jesteśmy od kontestowania polskiego prawa i porozumień międzynarodowych – mówi Jan Wiącek, zastępca burmistrza Annopola. – Naszym obowiązkiem jest jednak udzielenie wszelkiej pomocy mieszkańcom naszej gminy. Są to ludzie schorowani, starzy, którzy mieliby problemy z wyjazdami do archiwów i poszukiwaniem dokumentów z oszacowaniem strat, które były sporządzane po wojnie. Dlatego oddelegujemy jednego z pracowników Urzędu Gminy do wyszukiwania ich w archiwach.
Fakt sporządzania takich dokumentów na początku lat 50. oraz obietnice odszkodowań składane przez ówczesny rząd są jednym z powodów, które skłoniły mieszkańców Borowa do rozdrapywania starych ran. Uważają, że kolejne rządy oszukiwały społeczeństwo rezygnując z dochodzenia odszkodowań wojennych od państwa niemieckiego. Jak podkreśla Andrzej Rej (potomek Mikołaja Reja – red.), jeden z przedstawicieli poszkodowanych, podstawą do składania pozwów jest również naruszenie konstytucyjnej równości obywateli. – Skoro władze państwa uznały roszczenia zabużan, to powinny zrekompensować także straty mieszkańców polskich wsi –agumentuje.
– Pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj – opowiada Czesław Kwitek, schorowany, niewidomy 70-latek.
– Trzy osoby z mojej rodziny zginęły, nic nie zostało z gospodarstwa, cała wieś poszła z dymem. Później mnie i siostrę przygarnęły różne rodziny.
Po wojnie mieszkaliśmy z okaleczoną matką w lepiance.
Nawet nie wiem, czy mama składała po wojnie oświadczenie o stratach.