Pan Jarek szedł półtora dnia z Lublina, aby znaleźć dach nad głową w Domu Pomocy "Słoneczny” w Podlodowie. Kilka tygodni temu na bezdomnych czekały tam wolne miejsca. Teraz z lokum jest kłopot - jedzenia nie brakuje, ale kończy się opał i rosną długi za elektryczność.
- Tu trzeba pracować przy utrzymaniu domu, ale człowiek nie jest bezdomniakiem z marginesu - mówi pan Jarek.
Do "Słonecznego” położonego na powojskowych terenach w gminie Ułęż trafiają bezdomni, często z dziećmi. Pomagają im duże firmy z powiatu ryckiego. Nie ma problemu z odzieżą ani prowiantem. Dzięki sezonowej pracy u rolników zgromadzono takie zapasy, by wystarczyło na gotowanie posiłków dla ubogich mieszkańców z okolicy. - Ale to by nie był dochodowy interes - bezdomni są realistami. A długi za elektryczność i gaz rosną.
Danuta Ryzlewicz, kierująca placówką, pisze więc pisma do gmin, z których wywodzą się mieszkańcy domu. Nieliczne ośrodki pomocy jak te w Dęblinie i Sandomierzu oferują wsparcie. Lubelski MOPR odpisał natomiast, że w Lublinie jest wystarczająco dużo placówek dla bezdomnych, aby zapewnić panu Jarkowi pomoc.
- Tym bardziej że mamy podobne problemy - tłumaczy Antoni Rudnik, dyr. MOPR w Lublinie. - Gminy nie chcą finansować wsparcia bezdomnych, którzy trafili na lubelskie ulice. Zajmiemy się jednak ponownie problemami tego pana.
Bezdomni podkreślają, że nie proszą o jałmużnę - każdą finansową pomoc mogą odpracować. I to nie tylko przy pracach niefachowych - są wśród nich kierowcy i budowlańcy. Czekają na wsparcie w Domu Pomocy "Słoneczny”, Podlodów, gm. Ułęż, tel. (0 81) 866 70 91
Fundacja Tarkowskich herbu Klamry
Międzyrzeca Podlaskiego (70 osób). Bezdomni otrzymują schronienie, odzież, cztery posiłki dziennie i wsparcie w powrocie do społeczeństwa.