Rejsy statkiem po Wiśle, główna atrakcja Kazimierza, wkrótce przejdą do historii, bo woda coraz płytsza - ostrzegają samorządowcy.
Wisła jest jedyną wielką rzeką w Europie, która jest tak słabo uregulowana. Jednak co cieszy ekologów, jest kłopotem dla armatorów, którzy po niej pływają. W pobliżu Janowca rzeka przerwała kilka lat temu zabezpieczenia chroniące brzeg. Utworzyła tam swoje drugie koryto i silny nurt wody coraz bardziej podcina skarpę i zabiera ziemię. W efekcie lustro wody pomiędzy Kazimierzem a Janowcem systematycznie opada.
Według wójta Janowca, ma to bezpośredni wpływ na pracę armatorów. - Już podczas tego sezonu zdarzały się sytuacje, że nie można było pływać, bo poziom Wisły był zbyt niski - mówi Tadeusz Kocoń.
Doświadczyli tego choćby uczestnicy festiwalu filmowego "Dwa Brzegi”. Impreza, z powodu niskiego stanu wody, stała się niemal jednobrzegowa. Prom z Kazimierza do Janowca nie mógł pływać, a kinomani pomiędzy obu miasteczkami mogli się przemieszczać jedynie promem w Nasiłowie.
Dlatego wójt wysłał do starostwa pismo, w którym apeluje o pilne spotkanie w tej sprawie. - Od wielu lat urządzenia wodne nie były remontowane i są po prostu zdegradowane - diagnozuje wójt Kocoń.
- Rejsy statkiem to jedna z największych naszych atrakcji. W Polsce jest naprawdę niewiele takich portów rzecznych. Dlatego zrobimy wszystko, żeby żegluga nadal się odbywała - zapowiada Grzegorz Dunia, burmistrz Kazimierza.
Odbudową urządzeń regulacyjnych zajmuje się Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. - O problemie wiemy i oczywiście chcielibyśmy pogłębić koryto rzeki. Niestety, jest to bardzo kosztowna sprawa - mówi Jerzy Nowak, rzecznik RZGW w Warszawie.