Wczoraj Polska zaczęła przejmować odpowiedzialność za iracką prowincję Karbala. Tymczasem polska baza logistyczna została tam w poniedziałek w nocy ostrzelana z moździerza. Spadło na nią 5 do 7 granatów.
Al-Kut. Nikomu nic się nie stało. 31 lipca pociski z moździerza spadły na inny obóz – bazę logistyczną w Hilli obok budynków dla żołnierzy kontyngentu węgierskiego. Kilka dni wcześniej z moździerza ostrzelano drugi obóz w Karbali. – Nie było to coś, czego byśmy się nie spodziewali. To kolejny sygnał, że musimy być ostrożni, że musimy wzmacniać rozpoznanie i posterunki – mówi Jerzy Szmajdziński, szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
Karbala to jedna z pięciu prowincji, leżących w środkowopołudniowej, tzw. polskiej strefie stabilizacyjnej w Iraku i pierwsza, którą nasi żołnierze przejęli. Dywizja pod polskim dowództwem w Iraku ma liczyć 8200 osób.
– Są kraje, które przysyłają mniej żołnierzy,
niż zadeklarowały. Część obcokrajowców rezygnuje ze stanowisk sztabowych. Polska musi uzupełniać wakaty – mówi Andrzej Wajda
ze sztabu dywizji. (pap, zh)