Jeszcze pół roku temu woda Kazimierska sprzedawała się w największych hipermarketach w Polsce, a Aquarius był największym pracodawcą na lokalnym rynku. Dziś firma nie płaci pensji, ma milionowe długi, sprawy w prokuraturze i sądzie gospodarczym.
Ale w 2004 przyjął do spółki Aquarius Włodzimierza Otulaka, właściciela Vision Film Distribution. Od tego momentu rozpoczęły się inwestycje w nowoczesną linię rozlewniczą. Wodę reklamował aktor Artur Żmijewski. Spółka podbijała rynek, zdobywała nagrody, zatrudniała nowych ludzi. W zakładzie wydobywano 100 tys. litrów wody dziennie.
Nagle, po roku działalności przerwano produkcję, zamknięto zakład. Pracownikom, którym nie płacono już wtedy pensji, wręczono wypowiedzenia. Wciąż czekają na zaległe pieniądze.
- Przyczyny utraty płynności finansowej przez spółkę są bardzo złożone. Wyjaśnią je odpowiednie instytucje - tłumaczy dyplomatycznie Włodzimierz Otulak.
Do Prokuratury Rejonowej w Puławach obaj wspólnicy złożyli doniesienia, w których oskarżają się nawzajem o działanie o niekorzyść firmy. Obaj złożyli też wnioski o ogłoszenie upadłości spółki. Dwa dni temu sąd wyznaczył biegłego, który ma wycenić majątek firmy. Wspólnicy są zgodni tylko w jednym: zależy im na uregulowaniu płatności wobec ludzi. Sobczak twierdzi, że ma pieniądze na zapłacenie zaległych pensji i odpraw (jego zdaniem to ok. 120 tys. zł). Mówi, że zrobi to do połowy maja. Otulak obiecuje jeszcze więcej. - Chciałbym znowu dać pracę ludziom i spłacić wierzycieli. Ale wcześniej muszę uzdrowić sytuację w spółce. - Wspólnik chce się mnie pozbyć i przejąć nowoczesny zakład wart miliony - nie kryje rozgoryczenia Sobczak.
Zamknięciem rozlewni martwi się też burmistrz Kazimierza Dolnego, Andrzej Szczypa, bo Aqua-
rius ma swój zakład produkcyjny na terenach dzierżawionych od miasta. Nie wiadomo, co stanie się z działką, kiedy zostanie ogłoszona upadłość spółki Sobczaka i Otulaka.
- Sądziliśmy, że firma będzie się rozwijała. W planach było uruchomienie produkcji soków. Liczyliśmy, że zakład będzie skupował owoce od okolicznych rolników, że będzie praca dla ludzi - mówi rozczarowany burmistrz Szczypa.