Szpitale, aby minimalizować zadłużenie ratują się redukcją etatów. Pracę w lubelskich placówkach może stracić nawet kilkaset osób. Dyrektorzy zapewniają jednak, że masowych zwolnień nie będzie, a tylko nie będą przedłużane umowy z pracownikami, niektórzy będą też wysyłani na wcześniejsze emerytury. Część etatów będzie naturalnie wygaszana.
W ciągu najbliższych miesięcy pracę stracą 74 osoby. Związki zawodowe działające w szpitalu chcą wiedzieć, kto konkretnie zostanie zwolniony. - Mamy nadzieję, że nie będą to jedyni żywiciele rodzin - mówi Barbara Bogdańska, przewodnicząca Związku Zawodowego "Solidarność”. - Dyrektor obiecywał, że tak się nie stanie.
W szpitalu kolejowym i w Janie Bożym również planowane są cięcia. - Musimy zreformować liczbę łóżek, a co za tym idzie zmniejszyć liczbę personelu - mówi Mirosława Borowiec, dyrektor Okręgowego Szpitala Kolejowego w Lublinie. - Rozpoczęliśmy już działania. Salowe zmieniliśmy w Zespół Higieniczno-Sanitarny. Na razie opieramy się na zmianach systemu zatrudniania. W przyszłości nie wykluczamy zwolnień. Będą one jednak dotyczyły głównie personelu administracyjnego i obsługi.
W szpitalu im. Jana Bożego od roku prowadzona jest redukcja zatrudnienia. - Od tego czasu odeszło 98 osób - mówi Jacek Solarz, dyrektor placówki. Czy będą kolejne zwolnienia? - Jeszcze nie wiadomo. Jeśli będzie taka potrzeba, to nie jest to wykluczone - dodaje dyrektor. - Na pewno masowych zwolnień nie będzie.
Z kolei w Szpitalu Powiatowym w Kraśniku pracę straciło już 20 osób - głównie pielęgniarki i sprzątaczki - a dyrekcja zapowiada kolejne zwolnienia.
- Zmienimy system pracy sprzątaczek, a to pociągnie za sobą redukcję zatrudnienia o około 10 osób już w kwietniu. Później możliwe są też zwolnienia w innych grupach zawodowych - mówi Piotr Krawiec, dyrektor SP ZOZ w Kraśniku.