Wynajęci przez miasto ankieterzy będą pytać mieszkańców, czy wiedzą, co zrobić np. ze starą pralką. Zapukają do 1000 mieszkań w blokach i 500 domów jednorodzinnych. Po co? Po to, żeby ze zużytym sprzętem elektrycznym umieli sobie radzić mieszkańcy... Lwowa.
Po co takie ankiety? W ogłoszeniu o poszukiwaniach wykonawcy badania możemy przeczytać, że jego celem jest "określenie wiedzy/świadomości mieszkańców Lublina na temat radzenia sobie z domowymi odpadami elektronicznymi i elektrycznymi”. Zgodnie z prawem na śmietnik nie może trafić ani telewizor, ani pralka, ani nawet... bateria.
- Zamierzamy sprawdzić preferencje i zachowania mieszkańców oraz porównać je z badaniami sprzed dwóch lat - wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta.
Po co komu taka wiedza? - W ten sposób sprawdzimy świadomość mieszkańców Lublina, by takie same rozwiązania móc wprowadzić we Lwowie - mówi Krzyżanowska. W Lublinie zużyty sprzęt można oddać w ostatnią sobotę każdego miesiąca w specjalnych punktach uruchamianych przy marketach. A nawet zamówić darmowy transport grata z domu.
Dlaczego Lublin zabiera się za sprawy odpadów poza swoimi granicami, a nawet poza granicami kraju? - Bo realizujemy wspólnie projekt w ramach współpracy transgranicznej - odpowiada rzeczniczka. Projekt obejmujący też m.in. zakup pojemników opiewa na 1,3 miliona euro, z czego 1,2 dała Unia Europejska, a beneficjentem jest Rada Miasta Lwów.
To nie jedyny tego typu międzynarodowy projekt. W innym Lublin miał pomagać Ukrainie w rozwiązywaniu problemu bezdomnych zwierząt, a w tytule projektu mowa była o "bezpiecznej koegzystencji ludzi i bezdomnych zwierząt na polsko-ukraińskim pograniczu”.