Nie wypuszczajcie dzieci z domu i zażywajcie preparaty z jodem. Wiadomości takiej treści przekazują sobie także mieszkańcy Lublina z związku z rzekomą radioaktywną chmurą, która ma znajdować się nad Polską. Państwowa Agencja Atomistyki uspokaja, że nie doszło do skażenia
Takie plotki, rozsiewane m.in. przez ostrzegawcze SMS-y nawiązują do informacji o rysach, jakie pojawiły się na jednym z reaktorów w belgijskiej elektrowni atomowej Tihange. W połączeniu z wiadomością o tym, że w położonym przy granicy z Belgią niemieckim Akwizgranie rozpoczęto akcję wydawania mieszkańcom darmowych tabletek jodu, obawy o potencjalnym zagrożeniu skażeniem zaczęły narastać także w naszym kraju.
Pojawiły się też sygnały o zwiększonym zainteresowaniu preparatami zapobiegającymi wchłanianiu przez tarczycę promieniotwórczych izotopów jodu z atmosfery.
– W poniedziałek otrzymaliśmy telefon z pytaniem, czy mamy jod w tabletkach. Ale nie zanotowaliśmy większej sprzedaży tego typu środków – usłyszeliśmy w jednej z aptek w centrum Lublina. – W ostatnich dniach obserwujemy duże zainteresowanie m.in. płynem Lugola, klienci chcą kupować ten preparat. Ale nie ma go w magazynach – powiedziano nam z kolei w aptece na os. Mickiewicza. Informacji o braku leku nie potwierdzono nam jednak w jednej z lubelskich hurtowni farmaceutycznych.
Informacjom o niebezpieczeństwie zaprzecza Państwowa Agencja Atomistyki. „Na terenie elektrowni nie doszło do awarii, a w związku z tym nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie radiacyjne. Dystrybucja tabletek ze stabilnym jodem na terenie okolic elektrowni jest działaniem wynikającym z polityki bezpieczeństwa i nie wynika z jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej. Dzięki temu mieszkańcy są wyposażeni w środki bezpieczeństwa, gdyby do awarii doszło w przyszłości” – czytamy w komunikacie, opublikowanym na stronie PAA. Pojawiło się tam także ostrzeżenie o tym, aby nie przyjmować preparatów z jodem na własną rękę.
We wtorek agencja zamieściła kolejny apel na temat informacji o rzekomym skażeniu promieniotwórczym, nazywając je nieprawdziwymi. „Nie było awarii reaktora jądrowego w Belgii. Nie doszło do żadnych uwolnień substancji promieniotwórczych. Nie ma skażenia ani na terenie Polski, ani innych państw europejskich” – czytamy.
– Myślę, że to tzw. fejk, przekazywany z ust do ust i nieco ubarwiany. My opieramy się na informacjach z Państwowej Agencji Atomistyki. Jest to dla nas instytucja godna zaufania i w pełni odpowiedzialna. Nie ma mowy o żadnym zagrożeniu – mówi nam Arkadiusz Iwaniuk, zastępca lubelskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska.
Specjaliści z agencji przypominają, że bieżącą sytuację radiacyjną w Polsce można sprawdzać pod adresem: paa.gov.pl/monitoring.html.