Nieco częściej niż dotąd mają się odbywać kontrole biletów w autobusach i trolejbusach. Niewdzięczna praca będzie zlecona wynajętej przez miasto firmie, która będzie wybrana w przetargu
Każdy z kontrolerów musi być pełnoletni, niekarany, mieć maturę i używać polszczyzny „w stopniu komunikatywnym”. Musi też przejść badania psychologiczne i udowodnić, że przez ostatnie trzy lata nie zwolniono go dyscyplinarnie z żadnej pracy. Wymaga tego Zarząd Transportu Miejskiego, który właśnie ogłosił przetarg na sprawdzanie biletów. To duże zlecenie, umowa ma być zawarta na dwa lata.
Wynagrodzenie firmy sprawdzającej bilety nie będzie uzależnione od liczby złapanych gapowiczów. Miasto ma płacić za przeprowadzone kontrole rozumiane jako wejście do pojazdu i sprawdzenie biletów jego pasażerom. Takie kontrole mają być prowadzone nieco częściej niż do tej pory. – Będzie o 500 kontroli miesięcznie więcej niż obecnie – informuje Anna Zalewska z Zarządu Transportu Miejskiego.
W lipcu, sierpniu i grudniu takich kontroli ma być co najmniej 5 tys. miesięcznie, a w pozostałym okresie przynajmniej 7 tys. na miesiąc.
Kontrolerzy mają pracować w trzyosobowych grupach. W dni powszednie takich grup ma być co najmniej sześć (w lipcu, sierpniu i grudniu co najmniej cztery),w soboty wymagane są dwie grupy, a w niedziele tylko jedna na całe miasto. Mowa tu o pracownikach firmy wynajętej przez miasto, ale oprócz nich bilety sprawdzają też osoby zatrudnione bezpośrednio przez ZTM, chociaż jest ich o wiele mniej.
Tego, kto się skusi na zlecenie na kontrolę biletów, dowiemy się po Nowym Roku. ZTM będzie czekać na oferty do 19 stycznia. Potem wybierze najlepszą, ale nie będzie się przy tym kierować wyłącznie ceną. Co jeszcze będzie się liczyć?
Każda oferta ma być punktowana. Do zdobycia będzie maksymalnie 100 punktów, w tym najwyżej 60 za cenę, zaś do 40 punktów za zadeklarowany „termin rozpoczęcia” kontroli. Oznacza to, że większą szansę na zlecenie może mieć firma, która niekoniecznie będzie tańsza, ale lepiej przygotowana do szybkiego wyjścia na przystanki.
Obecnie kontrolę prowadzi wynajęta przez miasto radomska spółka Reflex. – Termin zakończenia umowy z firmą Reflex” to 14 marca 2018 roku – dodaje Zalewska.
Według szacunków ZTM „na gapę” jeździ co dwudziesty pasażer lubelskiej komunikacji. Ci przyłapani nie kwapią się do płacenia kar, ich ściągalność wynosi około 30 proc. Ratusz szacuje, że w przyszłym roku do kasy miasta wpłynie 2,5 mln zł od gapowiczów.