Nikt nie jest pewien swego stołka - mówi pracownica Banku Pekao SA w Lublinie. - Oczywiście, że codziennie między sobą o tym rozmawiamy, ale oficjalnie do gazety nikt nic panu nie powie. Nikt nie chce być pierwszy w kolejce do zwolnienia...
Pracownicy Pekao i BPH są pewni, że zwolnienia są nieuniknione.
- Nie mamy nic do dodania ponad to, co znajduje się we wspólnym komunikacie UniCredito i HVB - mówi Robert Moreń, rzecznik prasowy Banku Pekao SA.
Tak samo wstrzemięźliwy w słowach jest Jacek Balcer, rzecznik prasowy BPH. Ale jest więcej niż pewne, że zwolnienia będą. We wspomnianym komunikacie UniCredito oraz HVB szacują, że do 2008 r. połączenie da im rocznie miliard euro oszczędności, z których ponad 90 proc. pochodzić będzie z obniżenia kosztów, a tylko 10 proc. z wyższych przychodów. Najprostszy zaś sposób na oszczędności to zwolnienie pracowników. Padają przy tym różne liczby, rzecz charakterystyczna - z czasem coraz mniejsze. Ostatnio mówi się, że w Polsce pracę w obu bankach straci 2,5 tys. osób.
Na Lubelszczyźnie redukcje mogą być mniejsze niż w innych regionach kraju. A to dlatego, że sieć obu banków jest tutaj dość rzadka. Pekao ma 69 placówek, BPH - 16.
- W Makroregionie Wschodnim, obejmującym województwa lubelskie i podkarpackie, zatrudnionych jest 2080 osób - ujawnia Robert Moreń.
- Niestety, nie dysponujemy danymi osobowymi w rozbiciu na regiony - ubolewa Jacek Balcer.
A jakie korzyści z połączenia obu banków będą mieli ich klienci?
- Przede wszystkim mogą zyskać lepszy dostęp do placówek bankowych, choć na pewno będą i likwidacje, gdyż część sieci Pekao i BPH będzie się pokrywała - uważa Mariusz Zygierewicz, dyrektor w Związku Banków Polskich. - Z pewnością zaoferują one większy zakres usług, spodziewać się też można wprowadzenia nowych produktów. W dłuższej perspektywie nastąpi obniżenie kosztów usług - niższe będą opłaty i prowizje.
- Połączone banki dzięki oszczędnościom mogłyby sobie na to pozwolić - dodaje Andrzej Powierża z Bankowego Domu Maklerskiego PKO BP SA. - Ale trzeba liczyć się też z tym, że opłaty spadną nieznacznie, bo bank będzie chciał po fuzji pokazać wysokie zyski.