Czy Lublin będzie musiał zadowolić się jedynie kopią dzieła Jana Matejki?
Właścicielem obrazu jest Muzeum Narodowe w Warszawie. Właśnie tam dyrektor Ossolineum skierował przed dwoma laty swoje żądanie o zwrot dzieła.
- Jeśli już szukać pierwszego właściciela obrazu, to chcę przypomnieć, że dla Zakładu Narodowego im. Ossolińskich zakupiono go ze składek narodu polskiego - mówi Zygmunt Nasalski, szef Muzeum Lubelskiego na zamku. - Ze Lwowa wywieźli go Niemcy, został odnaleziony przez ekipę Muzeum Narodowego i zakonserwowany. Warszawa przekazała go nam mając w pamięci fakt, że pracownicy naszego muzeum uratowali przed hitlerowcami "Bitwę pod Grunwaldem” i "Kazanie Skargi” Matejki. Nie wyobrażam sobie, żeby dyrektor Ossolineum to zakwestionował - mówi.
- Nie mamy zamiaru zabierać wam Matejki z zamku. Ale na pewno go pożyczymy, żeby obejrzała go publiczność Wrocławia - mówi Juzwenko.
- Jeśli Ossolineum pożyczy od was Matejkę, to możecie długo poczekać na powrót "Unii” do Lublina - sugeruje jeden z pracowników Muzeum Narodowego w Warszawie.
A Krystyna Romer-Patyra, prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej w Lublinie, radzi: - Niech najpierw Ossolineum zajmie się odzyskaniem skarbów naszej kultury zza wschodniej granicy, a potem skupi swój impet na "Unii lubelskiej”.
- Poczekamy, zobaczymy. Ja mogę oddać Matejkę Muzeum Narodowemu w Warszawie. A co do żądań Ossolineum: są jeszcze niezawisłe sądy i do nich będzie ewentualnie należał głos w spornej sprawie - mówi dyrektor Nasalski.
Nasalski tego nie potwierdza, ale wśród lubelskich konserwatorów krąży wieść, że dyrektor od pewnego czasu rozgląda się za wykonawcą kopii "Unii lubelskiej”.