Ruszyła z pomocą ofiarom wypadku i nie zauważyła 1,5-metrowej szczeliny między jezdniami na wiadukcie. Spadła w 14-metrową przepaść. 33-latka zginęła na miejscu.
Do zdarzenia doszło po północy, z poniedziałku na wtorek, na obwodnicy Lublina w miejscowości Barak.
– W mercedesie sprinterze jadącym w kierunku Lublina pękła opona. Auto przewożące warzywa i owoce przewróciło się na bok. Wypadek widziała kierująca tirem 33-latka, która jechała w przeciwnym kierunku, do Warszawy. Zatrzymała pojazd i ruszyła pomóc.
Najprawdopodobniej nie zauważyła, że znajduje się na wiadukcie. Przeskoczyła barierkę i wpadła w szczelinę miedzy jezdniami o szerokości ok. 1,5 metra. Spadła z ok. 14 metrów. Zmarła na miejscu – mówi kom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Czy można było zapobiec tej tragedii?
– To jest nowa droga, wykonana zgodnie ze sztuką, z zachowaniem wszystkich norm bezpieczeństwa – zapewnia Zdzisław Tworek z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie. – Zachowanie 33-latki było prawidłowe, ale tragiczne w skutkach. Na całym świcie nikt na wiaduktach nie stosuje zabezpieczeń takich szczelin. Być może warto się nad tym zastanowić – dodaje.
Policjanci wyjaśniają teraz szczegółowo przebieg i okoliczności obu wypadków.